MOIM ZDANIEM 61 Moim zdaniem 52 pisałem 21 maja 2011 roku w "moim" Łośnie. Miało podtytuł "Dziewiąta z pierwszego rzędu w Filharmonii Gorzowskiej" i traktowało o koncercie inaugurującym jej działalność.
Zaciekawionych odsyłam do: http://www.egorzowska.pl/pokaz,zygmunt_marek_piechocki,1565.
Dzisiaj, po roku, w sobotę 19 maja 2012 wypadałoby napisać o tym minionym czasie, o tym co się wydarzyło, co i jak zagrano w tej nowej świątyni sztuki. O to może pokuszę się któregoś wieczora. Dzisiaj o koncercie rocznicowym, jak jest napisane w wydrukowanym Programie - "Koncercie Galowym w I rocznicę działalności CEA - Filharmonii Gorzowskiej". Z tego też powodu i w celu zapewnienia wydarzeniu jakości poproszono o prowadzenie koncertu dwóch znakomitych znawców muzyki: Jana Popisa i Pawła Sztompke. Niestety, to było słowo bardzo na wyrost. Niewiele o muzyce, o kompozytorach usłyszałem. Wiele natomiast słów, zdań z pogranicza panegiryku o naszej Filharmonii, jej orkiestrze. Drodzy Panowie - my naprawdę wiemy, że mamy i piękną Filharmonię z jakże miło brzmiącym przymiotnikiem "Gorzowska" i dobrą Orkiestrę, świetnego Dyrygenta! I te przesadne pochlebstwa były nie na miejscu - nie tylko moim zdaniem. Także osób, z którymi po koncercie rozmawiałem.
A teraz o "rzeczach" dobrych! Po Koncercie miałem szczęście porozmawiać chwilę z panem dyrygentem Piotrem Borkowskim. Mogłem Mu pogratulować świetnego doboru repertuaru na ten szczególny wieczór - a co ważniejsze - wykonania!
Na początek "Il Nome Della Rosa" - uwertura do opery na motywach powieści Umberto Eco napisana w 2010 roku przez koreańskiego kompozytora Jeajoon Ryu. Muzyczne opowiedzenie treści powieści - i jak w to w uwerturze - jej skondensowana narracja. Utwór - moim zdaniem - łatwy w odbiorze, prosty fakturowo bez udziwnień, poprowadzony sinusoidalnie - od romantycznych uniesień, opowiadania o sprawach codziennych po takie, w których słychać krzyk mordowanych. Przestrzennie i w zamknięciu. Uwertura zagrana bardzo udanie, prawdziwie - kto zna treść książki "Imię Róży", mógł obserwować kolejne epizody w modulacji, tempach, w forte czy piano. Odnaleźć w muzyce akcję powieści, kolejnych siedmiu dniach listopada 1327 roku.
Druga odsłona - "Elegeia" Tadeusza Bairda. Napisana w 1973 roku, dedykowana Janowi Krenzowi, znalazła swoje przeznaczenie w prawykonaniu 28 listopada 1973 roku w Ottawie, pod Mario Bernardim, bo przez Kanadyjską National Arts Centre of Canada zamówioną została dla uczczenia tamże 500. rocznicy śmierci Mikołaja Kopernika.
Odsłona trzecia - "Muzyka na smyczki, perkusję i czelestę" z roku 1936 - autor - Béla Bartók. Napisał ten utwór na zamówienie szwajcarskiego dyrygenta Paula Sachera na dziesięciolecie jego orkiestry kameralnej. Prawykonanie "Muzyki" odbyło się 21 stycznia 1937 roku w Bazylei. Może warto dodać, że Paul Sacher w 1997 roku otrzymał doktorat honoris causa Akademii Muzycznej w Krakowie!
Kompozycja okazała się arcydziełem muzyki XX wieku. Znakomite operowanie dźwiękiem i jego barwami, rytmem, nieoczekiwanie i nieprzewidywalnie zmieniającym się ze swoistym pulsem, który nadzwyczajnie w części ostatniej (Allegro molto) w kształcie ronda przenosi słuchacza do węgierskiej puszty, ogniska wokół którego muzycy… Wiadomo przecież, że Béla Bartók zajmował się etnografią muzyczną.
Uważam, że Orkiestra poradziła sobie znakomicie, udowadniając, że jest w stanie zagrać wszystko! Zarówno "Elegeia" jak i "Muzyka…" to trudne do zagrania utwory. Ze zmienną dynamiką, różne barwowo, z częstymi zmianami temp, nieoczekiwanymi przejściami z piano do forte, sporą liczbą wejść instrumentów solowych…
Nie wiem, czy to nie był jeden z najlepszych wieczorów w Filharmonii Gorzowskiej. Piszę o prezentacji orkiestrowej, a przecież jeszcze, w części drugiej, Adam Makowicz w duecie z Orkiestrą Piotra Borkowskiego wykonali "Błękitną rapsodię" Georga Gershwina. Wprzódy jednak pan Adam solo na Blüthnerze. W pięknych kompozycjach, nieskazitelnie czystym, niezwykle artykułowanym dźwiękiem i niezrównaną wirtuozerią. Mój Boże - uczta w duszy i ciary na ciele!
I może jeszcze takie rocznicowe postscriptum. Piszę je z powodu wielu przykrych dla Filharmonii zdań, które wyczytałem w prasie. Bo mnie, tak naprawdę, nie obchodzą żadne ludzkie sprawy jej dotyczące - ważną jest MUZYKA! A tej przez miniony rok nasłuchaliśmy się sporo - i to dobrej! Nie ruszając się z Gorzowa! Proszę przypomnieć sobie chociażby niesamowite wieczory z Maximem Vengerovem, Soyoung Yoon, Kają Danczowską, na których nie musieliśmy jechać np. do Poznania…
A co do Osób? Z "Filharmonii naszej najdroższej"? To malkontentom może przytoczę słowa św. Tomasza z Akwinu: "Sztuka nie wymaga, by ARTYSTA dobrze postępował, lecz by tworzył dobre dzieło!". I niech każdy zrozumie, przymierza to sobie, jak uważa!
Z. Marek Piechocki w sobotę wieczorem, 19 maja 2012
Fot. Arkadiusz Sikorski
19-05-2012
/ sprawozdania z tego miesiąca
|