Każdego roku późną jesienią, kiedy cichną emocje minionej wakacyjnej chóralnej wędrówki, zaczyna nieśmiało pojawiać się myśl zaproszenia do kolejnej podróży. Tak dzieje się już przez siedemnaście lat. Tym razem wybór padł na Paryż i kilka mniej znanych miejscowości nieopodal. Trasa wiodła przez Kolonię, gdzie zadziwiła nas swoją surowością i strzelistością wież kolońska katedra - jedna z największych świątyń gotyckich, której budowa została zakończona po 632 latach. Dalej droga prowadziła do Reims. O niezwykłości tego francuskiego miasta stanowi ogromna ilość miejsc, które pozwalają dotknąć historii. Z braku czasu, wiele cennych zabytków obejrzeliśmy tylko przez okna autokaru. Skorzystaliśmy jedynie z zaproszenia uśmiechających się zachęcająco aniołów do zatrzymania się na chwilę we wnętrzu średniowiecznej świątyni - Katedry Notre-Dame, zwanej Katedrą Aniołów. Choć gotyk to styl powagi, wyniosłości i cierpienia to tylko tę katedrę zdobią jedyne we Francji uśmiechnięte anioły z rozpostartymi skrzydłami. Z zachwytem podziwialiśmy znajdujące się w jej oknach witraże Marca Chagalla, nawiązujące do tradycji regionu Szampanii. Pięknie zabrzmiały tam dźwięki "Gaude Mater Polonia", wzruszająco wyśpiewane przez chórzystów.
Na szlaku Szampania - region znany nie tylko z upraw winorośli, ale przede wszystkim z produkcji szlachetnego trunku - szampana. Na chwilę wytchnienia zatrzymaliśmy się w Épernay - miejscu wielu winnic, w których wytwarza się najwytworniejsze i najwyżej cenione gatunki musujących win. Zwiedziliśmy założoną w połowie XIX wieku przez Eugene'a Merciera winnicę, która obecnie pełni funkcję muzeum.
Paryż powitał nas blaskiem zachodzącego słońca. Zmierzaliśmy do Montmorency, miasta położonego na skalnym wzniesieniu, dominującego nad dachami Paryża. Z okien pensjonatu, w którym gościliśmy, podziwialiśmy panoramę miasta z mrugającą do nas wielością świateł Wieżą Eiffla. W XIX wieku w tym mieście znalazło schronienie wielu znanych Polaków. O ich obecności zaświadczają pomniki i tablice w miejscowej kolegiacie oraz groby na cmentarzu Les Champeaux - najstarszej nekropolii polskiej we Francji, nazywanej "Panteonem polskiej emigracji". Spoczywają tu, między innymi, Olga Boznańska, Julian Ursyn Niemcewicz, Cyprian Kamil Norwid, Cyprian Godebski - rzeźbiarz, wnuk poety Cypriana Godebskiego, generał Henryk Dembiński, Władysław Zamoyski. Był tu również pochowany Adam Mickiewicz, którego szczątki pod koniec XIX wieku zostały przeniesione do Katedry Wawelskiej. Chórzyści uczcili ich pamięć zapalając znicze, a przy grobie C.K. Norwida śpiewając pieśń do słów wiersza poety "Moja piosnka".
Przed nami: "… spacery i dachy Paryża, i miasto najbliższe, co do nas się śmieje…"
(1). Dla niektórych z nas Paryż to miłe wspomnienia sprzed lat i odkrywanie od nowa tych samych miejsc i ulic. Wśród nich imponująca Katedra Notre-Dame, z którą związana jest szkoła wielogłosowej muzyki chóralnej XIII wieku, Pola Elizejskie wiodące pod Łuk Triumfalny, skąd w odległej perspektywie widoczny jest La Grande Arche de La Défense (Wielki Łuk) - nowoczesny odpowiednik tego klasycznego monumentu. Wzniesiony został w dzielnicy La Défense - dzielnicy nowoczesnej architektury ze szkła i stali, przywołującej wizję szklanych domów Żeromskiego. Malowniczy Montmartre, z niespiesznie pitą kawą w maleńkich uroczych kafejkach, z muzyką i wystawami obrazów, z muzeum Espace Dali, kryjącym niespokojne dzieła Salwadora i górującą nad "białym miastem" bazyliką Sacré-Coeur, gdzie chór podczas mszy św. wykonał Missa Brevis Josepha Noyona i inne utwory sakralne.
Nie zapomnieliśmy o Fryderyku Chopinie pochowanym na cmentarzu Père-Lachaise - tajemniczym miejscu pełnym wspaniałych nagrobków.
Wieczorny rejs po Sekwanie, poza zapierającym dech w piersiach widokiem Paryża, pozwolił podziwiać z bliska wieżę Eiffla w nocnej iluminacji świetlnej oraz wyjątkowo piękną, właśnie nocą, Katedrę Notre-Dame i oświetlone, gwarne bulwary. Nie sposób wymienić wszystkie miejsca, które mijaliśmy. Chłonęliśmy pospiesznie atmosferę tego romantycznego, zróżnicowanego kulturowo wielonarodowościowego miasta. Być może urok białych kamieni, szarych dachów i pięknych ogrodów sprawi, że zapragniemy wrócić kiedyś do miasta, któremu na imię Paryż.
Do wyboru tegorocznej wakacyjnej paryskiej podróży przyczyniło się także zaproszenie chóru do zaśpiewania koncertu polskich pieśni w posiadłości hrabiego Paula de La Panouse - w zamku Thoiry. Zaproszenie przekazał przyjaciel gospodarza, hrabia Adam Potocki. Koncert składał się z utworów klasycznych, patriotycznych, ludowych i popularnych. Ciekawostką godną uwagi jest fakt, iż w 1976 roku przypadkowo odnaleziono w zamku oryginały dwóch walców Chopina, znanych wcześniej wyłącznie z kopii i granych przez blisko 120 lat aż z 27 błędami, ponieważ zostały odtworzone z pamięci po śmierci kompozytora. To sensacyjne odkrycie przyciąga do tego miejsca tysiące turystów. Poza odnalezionymi rękopisami można podziwiać fortepian, na którym grał i dawał lekcje Fryderyk Chopin. Zamek stoi na malowniczym wzgórzu, gdzie znajduje się ogromny park, a w nim najprawdziwsze zoo-safari.
Nadszedł czas powrotu. Po drodze Waterloo i Bruksela z bogato zdobionymi i złoconymi fasadami kamienic okalającymi rynek, z Manneken pis (siusiającym chłopcem) - symbolem tego miasta, kuszącymi rozmaitością kształtów i smaków czekoladkami i chłodnymi budowlami europejskiego city stały się dopełnieniem wrażeń naszej podróży.
(1) Andrzej Simon - z tomiku wierszy "Z podróży niespełnionych"Alina Felicka
sierpień 2012 r.
Fot. archiwum chóru