KOLEJOWA NOSTALGIA - PRZEZ MGŁĘ, PARĘ I DYM Do niedawno otwartej Galerii Jerzego Zgorzałka przy ul. Okólnej 31A nie jest łatwo trafić, zwłaszcza samochodem. Problem w tym, że nie leży ona w głównym ciągu ulicy, ale przy jednokierunkowym łączniku Okólnej z Zamenhofa. Pieszo jest łatwiej - od przystanku tramwajowego i autobusowego na Pomorskiej (dawny Stilon Stołówka) schodzi się Zamenhofa i w lewo wspomnianym łącznikiem pod prąd. Natomiast samochodem od Pomorskiej skręca się Zamenhofa w dół do końca, tam koło poczty w lewo i powtórnie ostro w lewo, aby wjechać w jednokierunkowy łącznik. Od Walczaka przy Nowej można jechać Okólną od początku i tak samo skręcić za pocztą ostro w lewo. Najbliżej jest z Ronda Solidarności - wjechać Okólną do góry i skręcić w prawo skos nie dojeżdżając do poczty.
Większość elity kulturalnej Gorzowa jeszcze tam nie dotarła i przez to nie zdaje sobie sprawy, jak wysokiej rangi artysta osiedlił się niedawno w naszym mieście. Nieprzypadkowo w angielsko-irlandzkim wydaniu "Who is Who in Art" jest jednym z czterech tylko Polaków tam wzmiankowanych. A rekomendowany został przez ekskluzywne stowarzyszenie Guild of Railway Artists zrzeszające malarzy uprawiających pejzaże z parowozami i pociągami jako głównym tematem. Anglia była przecież kolebką kolejowego malarstwa już w połowie XIX w. Tamtejsza mgła pozwalała na zacieranie konturów i uzyskiwanie nastrojów, jakie widać także na obrazach Jerzego Zgorzałka. Ponieważ mgieł jest w naszym klimacie mniej, spora część prac osadzona jest w zimie, gdy występują one wraz ze szronem. Gdzie indziej podobną funkcję pełni para wypuszczana z parowozów lub dym z komina. Tworzy to nostalgiczne pejzaże, gdzie równie ważne są kolejowe obiekty - mosty, wiadukty, semafory, stacje (nie tylko Wolsztyn) i stacyjki (Raba Niżna), przejazdy, a także znikające w dali szyny. Komuś, kto najeździł się w dawnych latach koleją parową przypomina się przeszłość, czasem nawet jeszcze starsza od własnej pamięci. Jest tu bowiem utrwalony pierwszy historyczny przejazd tunelem otwartej właśnie w Warszawie linii średnicowej (5 IX 1933), a nawet ujęcie tamtejszego Dworca Wschodniego z 1913 r.
Przez wiele lat z powodu swojej fascynacji artysta przyjeżdżał z Warszawy na "Paradę Parowozów" do Wolsztyna, dlatego został ambasadorem tamtejszej parowozowni w Gorzowie. Na najwyższy poziom pejzażowego malarstwa wjechał niejako z bocznego toru, ponieważ nie kończył ASP. Ale urodziła go artystka, a po jej przedwczesnej śmierci wychowała następna o tych samych pasjach: malarstwo i muzyka. Ostatecznie to pierwsze zwyciężyło i w stanie wojennym zdobył uprawnienia do wykonywania zawodu artysty malarza, choć nie zarzucił całkiem także pasji muzycznej pozostając miłośnikiem country.
Obrazy o tematyce kolejowej stanowią około połowy prac w Galerii. Inne pejzaże są na ogół krajoznawcze, choć nie tylko z Polski - Kanada, Hiszpania i Niemcy stanowiły nie mniej wdzięczne plenery, a z tamtych prac powstały albumy, które także można sobie obejrzeć. Bowiem artysta ma czas na nawiązanie kontaktu z każdym, kto przyjdzie i zechce z nim porozmawiać. Choć Galeria ma niedużą powierzchnię, spędziłem w niej bite 2 godziny. Ale jako amatorski miłośnik kolei chciałem rozpoznać na obrazach każdy przedstawiony typ parowozu czy wagonu, a także niektóre miejsca, jak charakterystyczny wiadukt w Lewinie Kłodzkim. Znamienne, że malarz nie dąży do pocztówkowej dokładności w przedstawianiu obiektów, lecz interesuje go przede wszystkim klimat. W tym kierunku zmierzają także autorzy kolejowych zdjęć, których kilka wisi na stałe w tunelu gorzowskiego Dworca Głównego. Ale nigdzie nie jest aż tak, jak na angielskim XIX-wiecznym obrazie przedstawiającym kolej Great Western, gdzie światła parowozu ledwo widać przez mgłę.
Twórczość Jerzego Zgorzałka stanowi najlepszy przykład, że talent poparty odpowiednią techniką (tu głównie szpachla) może pozwolić na znalezienie własnej, oryginalnej drogi nawiązującej do dobrych tradycji bez oglądania się na modę i pseudonowoczesność. To jego prace osiągają wysokie ceny i wiszą w wielu ambasadach RP na całym świecie promując w ten sposób polską sztukę. Można je spotkać i u bogatych kolekcjonerów, albowiem - jak mawiał prof. Jerzy Baurski, u którego malarz szlifował swój warsztat - obraz "sprzeda się sam, bo wie gdzie chce wisieć", podczas gdy na dzieła nowoczesne, choćby takie, jakie są eksponowane obecnie na głównej sali MOS, aż takiego popytu nie ma. Pozostaje nam czekać teraz na kolejny cykl obrazów - z Gorzowa i okolic, które są dla artysty terenem zupełnie nowym. A do Galerii przy ul. Okólnej 31A warto zajrzeć codziennie od 13.00 do 18.00. Powinna wkrótce zostać liczącym się kameralnym centrum kultury, gdzie jak na spowiedzi będzie można porozmawiać o wszystkim, nie tylko o malarstwie. Przydałoby się jeszcze jakieś logo umieszczone także na słupach w roli drogowskazów na skręcie w łącznik - dla pieszych od Pomorskiej przy Zamenhofa i może jeszcze koło poczty, gdyby ktoś szedł z dołu, a dla kierowców od Okólnej, aby łatwiej było odnaleźć nowy w Gorzowie przybytek wysokiej sztuki.
Fotorelacja z otwarcia Galerii Jerzego Zgorzałka
Jerzy P. Duda Fot. archiwum red.
29-11-2012
/ sprawozdania z tego miesiąca
|