Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

Kia Ora! Nowa Zelandia, czyli raj na ziemi
Slajdowisko Multikulti "Kia Ora! Nowa Zelandia, czyli raj na ziemi" - spotkanie z Bożeną Jarzyńską i Marcinem Dobasem 
Filharmonia Gorzowska, 7 kwietnia 2014

Do Gorzowa przyjechali prosto ze Złocienieckiego Festiwalu Podróżniczego "16 Południk". I opowiedzieli nam o podróży po Nowej Zelandii.
Spotkanie rozpoczyna się piękną nastrojową muzyką i może jeszcze piękniejszymi, choć czasem "księżycowymi" widokami przewijającymi się na ekranie. Groźne skały, kolorowe "oczka" wodne, ogromne paprocie, zabawy nurków z delfinami i... stada owiec. Ale po chwili nasi goście witają nas słowami: "Kia Ora" (bądź szczęśliwy, bądź pozdrowiony).

Nowa Zelandia to dwie główne wyspy (Północna i Południowa) oraz szereg wysp mniejszych. Archipelag Nowej Zelandii jest najdalej wysuniętą na południe częścią Oceanii, na południowy wschód od Australii. Te dwie wyspy są ze sobą skomunikowane za pomocą promu. Miejsce położone bardzo daleko od Polski. Sama podróż trwała dwa dni, w tym 27 godzin samolotem. Po wylądowaniu zdumiewają już na lotnisku ogłoszenia o zakazie wwozu i posiadania jakichkolwiek owoców. Okazuje się, że Nowa Zelandia strzeże swojej przyrody bardzo restrykcyjnie. Sprawdzane jest wszystko, odzież, bagaż, sprzęt, a nawet buty. Wszędzie szuka się ewentualnych pyłków czy nasion innych roślin, zagrażających miejscowej przyrodzie. Zaskakuje też płot, ciągnący się wzdłuż szosy. Za płot nie wolno wchodzić. N. Zelandia jeszcze do XVII wieku pokryta była w 80% lasami. Ale człowiek systematycznie to zmieniał, wycinając je i paląc. Robiąc sobie miejsce pod uprawy i na dom. Problemem są stada owiec. Pojawiły się one tutaj w 1773 roku jako pożywienie i skóry na odzienie. Ale rozmnożyły się okrutnie. Taką obcą inwazją były też króliki i potem gronostaje oraz oposy. (Oposy są bezwzględnie tępione, trute i rozjeżdżane samochodami).

Rdzennym mieszkańcem N. Zelandii jest górska papuga Kea, ciekawska, nie bojąca się ludzi, ale też niebezpieczna. W "gangu" mogą nawet doszczętnie "rozebrać" samochód. Niestety, jest ich coraz mniej. Inna rodowita N. Zelandka to papuga Kakapo. Tych jest jeszcze mniej. Jest to papuga nielot. Rząd stara się odbudować populację. Pani Bożena i p. Marcin chcieli zobaczyć słynnego ptaka Kiwi. Niestety mimo wędrówek nocą po lesie z czerwonym światłem nie udało się, zarejestrowali tylko krzyk ptaka. Piękne i też prawie unikatowe są drzewa Kauri (50 m wys.). Znajdują się już tylko w rezerwacie. Mają one bardzo delikatny system korzeniowy. A przy wejściu do lasu znajdują się miejsca do mycia butów, aby czegoś niepotrzebnego nie wnieść na ten teren. Nowa Zelandia to piękne krajobrazy powulkaniczne. Są tu miejsca z gorącymi kolorowymi zbiornikami wodnymi, bulgoczące błota i... zapach siarki. Szmaragdowe jeziorka budzące zachwyt i widoki, widoki, widoki... jak na pocztówkach.

N. Zelandia bardzo często nawiedzana jest przez trzęsienia ziemi. Ale mieszkańcy jakby do tego przywykli. Zburzone odbudowują. Większość architektury to zabudowa niska, ale są też większe miejscowości nawet z wieżowcami. Charakterystyczne dla południowej wyspy, są płynące lodowce (w ciągu doby lód przesuwa się nawet o 6 m). Tu też zauważalny jest tzw. efekt cieplarniany. Inne piękne miejsce na tej wyspie to fiordy i bardzo spokojne wody. Można zakątki zwiedzać kajakiem, można też statkiem. Widoki zapierają dech w piersiach. Dużo jest tu tras dla pieszych turystów. Można dojść do niespotykanych miejsc. Można też podglądać florę i faunę w głębinach wód i "pobawić" się z delfinami. Zdumienie wywołują ogromne głazy, leżące na brzegu Oceanu (o średnicy 3-4 m). Z daleka wyglądają jak ogromne bochny chleba z popękaną skórką. Albo skały przypominające plastry miodu, czy poukładane w stos naleśniki, czy jak skamieniałe miasto... Wśród skał spokojnie wylegują się uchatki i majestatycznie przechadzają żółtookie pingwiny (też zagrożone). Na koniec jeszcze kilka fotek pięknych "inaczej" kolorowych krajobrazów.

Pan Marcin Dobas jest pilotem wycieczek na Nową Zelandię i fotografem Olimpusa.
Spotkanie otworzyła i zakończyła p. Agnieszka Doberschuetz, a zdjęcia robiła p. Marta Wrzask. Obydwie są głównymi organizatorkami tych spotkań. Podziękowano Urzędowi Miasta za pomoc finansową, Filharmonii za gościnę i za współorganizację PTTK Oddziałowi Zakładowemu "Stilon".

Ewa Rutkowska
Fot. Tomek Frank

7-04-2014



/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl