Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

Festiwal Romane Dyvesa
XXVI Międzynarodowe Spotkania Zespołów Cygańskich "Romane Dyvesa"
Koncert TEŁ NANGO BOLIBEN (Pod gołym niebem)
Gorzów - Amfiteatr, 11 lipca 2014
Organizator: Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej im. Papuszy
Współorganizator: Miejskie Centrum Kultury

Obok Amfiteatru kilka namiotów, a w nich piękne cygańskie stroje, biżuteria i różne wydawnictwa. A scena Amfiteatru z piękną scenografią: czarno-białe ogromne chusty z frędzlami. Podłoga też z takim "dywanem". Na środku nieco "psuje" scenografię ogromny billboard (dobrze, że nie cały czas), na którym wyświetlani są sponsorzy i wspierający Festiwal. A są to: Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (tu jest na pewno kasa), Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Kostrzyńsko-Słubicka Strefa Ekonomiczna (to ważny sponsor), Skoda Auto-bis, "Gazeta Lubuska", Miasto Gorzów, Stowarzyszenie Romów w Polsce. Jest też TVP Program II. I oni tu rządzą. Może też wspierają organizatorów (nie tylko słowem)? A może tylko mamy splendor? Bo to ważne dla organizatorów, aby o Festiwalu było głośno, aby nie był, jak dotąd, "zaściankowy". Ale czy aby na pewno wypłynął? Jedno jest pewne, że TV rządziła, nieco omijając widzów. Na pięć godzin koncertu, chyba ponad godzina to... dziury. Widać było, że techniczni zwijali się jak w ukropie. Nie mniej jednak dziury (dość długie) były. Tego nie będzie w TV, a my? Cieszmy się, że może się znajdziemy... na wizji... No i coś za coś. Albo sprawny koncert, albo... splendor. My chcielibyśmy i to i to. Ale tak (chyba) się nie da.
Reżyserem koncertu był p. Bolesław Pawica.

Ale Festiwal czas zacząć. Panie Anna Popek i Ewa Dębicka witają dość licznie zebraną publiczność. Podkreślają ważność wydarzenia, dziękują gorzowskiej publiczności, która od 26 lat jest wierna. To nie jest przypadek. Na Festiwal chodzą znawcy kultury romskiej.
Jako pierwszy (na rozgrzewkę) zaprezentował się zespół ze Słowacji - Diabolskie Husle (Diabelskie skrzypce). Ale ten występ, to rzeczywiście tylko rozgrzewka. Będzie on jeszcze  występował, wtedy dopiero będą nagrywać. Dlaczego nie od razu? Niezbadane są drogi... Muzyka na pewno na światowym poziomie. Ja do tego nie mam nic. Zespół w składzie ośmiu osób, w tym śpiewający gitarzysta i solista dochodzący. Po chyba 20 minutach tej rozgrzewki wchodzą panie Anna Popek i Ewa Dębicka i zapraszają na scenę Wojewodę Lubuskiego p. Jerzego Ostroucha i Prezydenta Miasta p. Tadeusza Jędrzejczaka. Obaj panowie pojawiają się z kwiatami dla p. ... Ewy. Pan Wojewoda powiedział m. in.: "To duży dzień, że można otworzyć ten Festiwal w asyście TVP 2. Kultura romska staje się tą, z której wszyscy jesteśmy dumni, także z tego, że tu są p. Dębiccy". A p. Prezydent: "Gorzów to dużo kultur, Romowie to nasi sąsiedzi, z którymi spotykamy się w wielu wspólnych miejscach, w sklepie, szkole...". Swoją wypowiedź zakończył tak: "Romane Dyvesa to najlepszy Festiwal w Polsce. 26 Festiwal uważam za otwarty. Życzę wielu wrażeń".

Jako drugi zaprezentował się zespół instrumentów dętych (blaszanych) pn. Kocani Orkestar z Macedonii. Zespół to ośmiu muzyków plus solista. Rozpoczynają utworem (taniec ślubny) i pobrzmiewają dźwięki bałkańskie. A my to lubimy. Jest wesoło. Oni zagościli chyba nieco ponad 25 minut (I cz.). I kolejna niespodzianka. Wchodzi (z okrzykiem) p. Tomasz Kammel w towarzystwie organizatora Festiwalu p. Manuela Dębickiego. Zagadują publiczność, wzajemnie sobie dziękują... za zaproszenie i za spotkanie... P. Manuel opowiada o ojcu, p. Edwardzie Dębickim, że jak o świcie wraca po koncercie do domu to... kosi trawnik.
No i jest druga część koncertu zespołu z Macedonii (po co schodzili?) i dalej słuchamy ich muzyki. Znów tak coś ponad 25 minut... I ponownie prowadzący imprezę. Teraz "ich" troje: p. Popek, p. Kammel i p. Manuel Dębicki. A oni zapraszają do siebie, na scenę jeszcze p. Edwarda Dębickiego, który także podziękował publiczności za wierność i za to, że chcą słuchać cygańskiego folkloru (którego nota bene dalej na tym Festiwalu jakoby nie było...). Co prawda p. Manuel w którymś swoim wejściu powiedział, że zespoły grają muzykę z naleciałościami muzycznymi kraju, w którym żyją. To jest oczywiste. Ale ja trzymam się tego, że wszędzie jest mowa o kultywowaniu korzeni... Nasze zespoły ludowe (pewnie nie wszystkie) bronią się przed tzw. naleciałościami, jeśli mówią, że sięgają do korzeni, to tak jest. Cyganie podobno bardzo strzegą tradycji, np. w stosunku do kobiet, a w muzyce wszystko dozwolone?

No i jest trzecia część koncertu zespołu z Macedonii (który w międzyczasie wyszedł), więc ponownie montaż. Muzyka jest do tańca, wesoła. Jest dopiero coś przed (czy po) 22.00. Jeszcze tyle przed nami...
I kolejny punkt programu - Taborowa Orkiestra Harfiarzy w programie poświęconym poetce Papuszy, z udziałem odtwórcy roli męża w filmie "Papusza" (Krauzów), Zbigniewa Walerysia. Orkiestra to także muzycy Filharmonii Zielonogórskiej. Na środku sceny kompozytor wszystkich granych przez orkiestrę utworów, p. Edward Dębicki z akordeonem. Przy harfach panie: Anna Blum i Paulina Kostrzewska. Gra też gość ze Szwecji, Witt Michaj. Ale aby to wszystko ustawić, potrzebny jest jakiś... czas. Potem posłuchaliśmy wierszy Papuszy w wykonaniu p. Zbigniewa Walerysia, "Czarni, biedni Cyganie z czarnych lasów odeszli...". Było nastrojowo i romantycznie. I było też wysokie C w wykonaniu dwóch solistek... Tak się "plecie". Jest klasycznie i jest "folklor"? Chociaż tego drugiego mniej. I są z tyłu obrazki z taborów cygańskich. Ale podobno ten program był w ubiegłym roku?
I kolejny punkt programu. Ponownie Diabolskie Husle ze Słowacji. (Oni już byli, ale "nic to..."). Najgorsze to to, że znów musimy przeczekać  długi demontaż orkiestry taborowej i  montaż tej, która będzie za kilka chwil... Pan Kammel obiecuje "piekielnie ostre diabelskie granie...". Nie jest źle, to dopiero nieco po 23.00. I dalej jakoś nie ma obiecanego przez p. Dębickiego folkloru. Ja chyba "nie wiem" co to znaczy "kultywowanie korzeni" i już. I szukam "dziury w całym"... Ale tak nie jest, ja tylko "trzymam" się tego co powiedział główny organizator.

Po Diabelskich skrzypcach zupełnie nowy, jeszcze go dzisiaj nie było, zespół Mahala Rai Banda z Bukaresztu (Rumunia). Zespół obsypany nagrodami, gościł także w paryskiej Olympii. Grał w filmach. Jest to kolejny, doskonały zespół z muzyką o podobnym jak  wcześniejsze zespoły brzmieniu. Część widzów bawi się, część idzie do domu. Bawi się też grupa Romów. Pod okiem ochrony ("polewają", wznoszą toasty, palą papierosy...). A kiedyś (na Kresowianie) pan odprowadził do wyjścia starszą panią, która coś z sobą mocniejszego przyniosła... Ale można widzieć wszystko i można nie zauważać...
Część publiczności tańczy. Jest wesoło i festiwalowo, tylko publiczności coraz mniej... Ktoś mówi "ja przyszedłem na coś innego...". I to trochę jest tak, że wybierasz się na zespoły popowe, a grają jazz, albo odwrotnie...
Zespół z Rumunii (perfekcyjny, cudny) bisuje. Publiczność śpiewa. Ale prowadzący zapowiadają kolejny punkt programu, Cygański Teatr Muzyczny "Terno" z liderem p. Edwardem Dębickim. W którym na jakimś instrumencie gra współprowadzący koncert, syn Manuel. Przed "Ternem" trzeba coś znów rozmontować i coś zmontować... Więc znów potrzebny jest czas. Ja to rozumiem, bo sama organizowałam tzw. składanki z różnymi potrzebami technicznymi... Tylko, że na tym Festiwalu, przerwa to prawie jak główny punkt programu. Ot życie.

Za chwilę będzie północ. Na scenę wkraczają muzycy i tancerki z "Terna". Są też goście specjalni, Witt Michaj ze Szwecji, Natasza Buzuliowa i Jano Parlenko z Rosji. Na ulotce są jeszcze inne nazwiska i balet z Ukrainy, ale prowadzący o tym nic nie mówią... Jest wreszcie tzw. folklor. Jeden zespół na festiwalu kultywującym korzenie... I słychać znaną piosenkę... "Gdy jesteś z wiatru, jestem z dymu. A nie ma mnie, gdy nie ma ognia... Idź, idź w swoją drogę idź...". I są tańce w wirujących cygańskich, kolorowych sukniach i tańce z kolorowymi chustami, i popisy mężczyzn i kobiet... I ta tęskna za czymś minionym piosenka... Teraz światło ma się gdzie "zaczepić".
Jeszcze tylko dodam, że oprócz tzw. dziur dużo było spięć (chyba) w nagłośnieniu... Ale co tam... W sobotę drugi dzień Festiwalu...


Edward Dębicki - ur. 04.03.1935 r. w Kałuszu, poeta, akordeonista, autor i kompozytor widowisk muzycznych, współtwórca scenariuszy filmowych i muzyki filmowej oraz autor ponad 200 pieśni. Dzieciństwo i młodość spędził w taborze, w którym przebywała też cygańska poetka (jego ciotka) Papusza. W 1955 r. w Gorzowie założył Cygański Zespół "Terno". Wydał tomik poezji pt. "Pod gołym niebem" i książkę o tragedii rodzin cygańskich na Wołyniu podczas II wojny światowej, pt. "Ptak umarłych". W roku 2012 odznaczony Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Od 26 lat organizator Festiwalu "Romane Dyvesa".

Bronisława Wajs Papusza (Lalka) - ur. w 1908 r., zm. 1987, poetka pisząca w języku romskim. Pochodziła z grupy etnicznej Polscy Romowie nizinni. Była jedną z niewielu kobiet romskich, która umiała pisać i czytać, choć nigdy nie chodziła do szkoły. W wieku 16 lat wydano ją za mąż, za dużo starszego Dionizego Wajsa. Jej odkrywcą i tłumaczem był Jerzy Ficowski. Od 1962 r. należała do ZLP. Jej tomiki: w 1956 wydano "Pieśni Papuszy", w 1973 - "Pieśni mówione" i w roku 1990 - "Lesie, Ojcze mój".

Ewa Rutkowska
Fot. Piotr Merda

11-07-2014



/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl