Malarstwo Juliusza Piechockiego 70 lat Muzeum Lubuskiego Wystawa - Malarstwo Juliusza Piechockiego Gorzów, Muzeum im. J. Dekerta, Spichlerz, 16 stycznia 2015
Wystawę otworzył i zebranych tłumnie gości powitał dyrektor Muzeum p. Wojciech Popek, przedstawiając jednocześnie bohatera wieczoru, Artystę malarza p. Juliusza Piechockiego. Jest to pierwsza wystawa w tym budynku w nowym roku. A jest to okres szczególny. Bowiem w tym roku Muzeum Lubuskie obchodzi swoje 70-te urodziny (powstało we wrześniu 1945 r.). Wspomniał też, że jest to druga wystawa p. Juliusza w Muzeum. Pierwsza odbyła się przed laty (w 1973 roku) i była to wystawa prac uczniów pana Jana Korcza, wśród których były obrazy dzisiejszego bohatera. Jest na tej wystawie jedna z tamtych prac. To autoportret Artysty w czerwono brązowych kolorach.
Pan Juliusz Piechocki serdecznie podziękował za obecność wszystkim na otwarciu wystawy. A szczególnie tym wszystkim, którzy pomagali przy jej organizacji, m. in. p. Bartoszowi Nowakowi za zaproszenia i folder, a dyrektorowi Muzeum za nieustępliwość w wyniku czego ta wystawa jest właśnie dzisiaj otwierana. Na wystawie znajdują się cztery cykle tematyczne prac. W sali dużej, na głównej ścianie znajdują się bardzo nowe, prace strukturalne z 2014/2015. Artysta nawiązuje w nich do sztuki i malarstwa Hieronima Boscha, którego obrazy zawierały zawsze jakąś tajemnicę... Pan Julian też nie odkrywa i nie wyjaśnia... Drugi cykl to obrazy malowane z natury, przede wszystkim zimowe pejzaże na płótnie, malowane szeroką szpachlą. Trzeci cykl, to obrazy cienie powstałe ponad 15 lat temu, na których znajduje się jego córka Ania.
I czwarty cykl to obrazy z klamkami, zamkami, kłódkami, skoblami... Jest to, w pewnym sensie czujne obserwowanie tego, co się dookoła dzieje... Jak powiedział Artysta, jest to cykl malowany jakby mimochodem. Przy oglądaniu TV, rodzinnych rozmowach czy głaskaniu psa... Najtrudniejsze było "zbieranie materiałów", czyli chodzenie po różnych zakamarkach i dokładne oglądanie tych wszystkich skobli i ich detali z bliska. Często swoją dociekliwością powodował nawet agresję właścicieli drzwi, na których ów zamek się znajdował. Stawał się podejrzany o coś niecnego... W tym cyklu są też obrazy, które "namalowały się same", bo wykorzystywał jakieś naturalne plamy znajdujące się na rozpoczętym kiedyś obrazie... Takim przykładem jest obraz z chińską pagodą.
O swojej znajomości z p. Juliuszem Piechockim kilka słów powiedział p. Bartosz Nowak. Powiedział, że "realizm w jego obrazach jest ciągle przekraczany i we wszystkich pracach widać wielką dociekliwość Artysty. Wyróżnia go też bardzo dobry warsztat malarski i swobodnie porusza się w całym świecie malarskim, także w sztukach współczesnych". A dyrektor Muzeum dodał, że obrazy te są wielowątkowe, jak rebusy... Trzeba się im dokładnie przyglądać... można w nie w pewnym sensie "wchodzić". Na koniec wspólnie zaprosili do zwiedzania wystawy. Było też wino, kawa i słodkości... i dyskusje w podgrupach... i "rozrywany" Artysta...
Ja bardzo lubię takie malarstwo i tę jego "manierę", jakby obrazy znajdowały się gdzieś za lekką mgiełką...
Juliusz Piechocki (1948) - polski artysta malarz, mieszkający w Gorzowie. Ukończył PWSSP w Poznaniu. Należał do słynnej Akademii Pana Jana (Korcza). Obecnie nauczyciel rysunku i malarstwa w Liceum Plastycznym. Specjalizuje się w pejzażu, portrecie, martwej naturze i scenach rodzajowych. Brał udział w wielu wystawach zbiorowych i plenerach. Ma na swoim koncie szereg wystaw indywidualnych. Jego prace znajdują się w gorzowskim Muzeum oraz w wielu prywatnych kolekcjach, także we Francji i Stanach Zjednoczonych. W 1997 r. uhonorowany został Medalem A. Gordona - nagrodą wojewody gorzowskiego w dziedzinie plastyki. Jego córka Anna powiedziała kiedyś tak: "Jest to artysta, który nieustannie poszukuje, nie tylko w pracy, ale i w życiu duchowym. Podziwiam go za ciszę i równowagę...".
Wystawę można oglądać do 22 marca br.
Ewa Rutkowska Fot. Bartosz Nowak, 19.01.2015
16-01-2015
/ sprawozdania z tego miesiąca
|