Koncert Wysocki - Kaczmarski Koncert pt. "Wysocki - Kaczmarski" z okazji 35. rocznicy śmierci Włodzimierza Wysockiego Organizator: Fundacja Pieśniarze z Wrocławia Gorzów, Miejskie Centrum Kultury, 16 maja 2015 r.
Wykonawcy: Triada Poetica i Projekt Volodia z Wrocławia
Włodzimierz Wysocki (1938-1980), rosyjski pieśniarz, poeta, aktor teatralny (moskiewskiego Teatru na Tagance) i filmowy. Dla większości był znany jako pieśniarz. Śpiewał niskim, ochrypłym głosem przy akompaniamencie gitary. Komponował też pieśni do spektakli teatralnych, i często sam je wykonywał. W 1970 roku ożenił się z francuską gwiazdą filmową Mariną Vlady, w tym samym roku odnosił sukcesy w roli Hamleta. Nie był akceptowany przez ówczesnych rządzących w Związku Radzieckim. Mimo to, w roku 1987 został laureatem Nagrody Państwowej ZSRR. Jacek Kaczmarski (1957-2004), polski poeta, prozaik, kompozytor, piosenkarz, twórca tekstów piosenek o tematyce historycznej ("Rejtan", "Sen Katarzyny II", "Lekcja historii klasycznej") i piosenek społeczno-politycznych ("Mury", "Nasza klasa", "Obława"). Postać powszechnie kojarzona z etosem pierwszej Solidarności oraz stanem wojennym. Jego lirykę identyfikowano wtedy z głosem opozycji.
W sali MCK jako pierwsza wystąpiła Triada Poetica, duet muzyków (Szymon i Michał), których połączyła miłość do twórczości Jacka Kaczmarskiego. Zaśpiewali dziesięć piosenek, z programów: "Mury" i "Krzyk". Między utworami śpiewanymi, dowiedzieliśmy się nieco o wielkiej fascynacji Jacka Kaczmarskiego Wołodią Wysockim i wpływie Wysockiego na twórczość Kaczmarskiego. I posłuchaliśmy słynnej "Kasandry", "Wykopalisk", "Biegu", dwóch wersji "Obławy" (napisał cztery). Następnie utwór nawiązujący do obrazu Jana Vermeera, pt. "Kobieta trzymająca wagę", "Sen Katarzyny II". I piosenkę pt. "1788" o statku płynącym w kierunku Australii... A na koniec "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego". Zapamiętałam bardzo znaczące słowa: "Pamiętajcie o mnie, choć przemknąłem przed wami jak cień... Przecież wrócę jak zacznie się dzień...". Nie wrócił ani Wołodia, ani Jacek...
Na bis zagrali utwór z końca lat 90-tych, "Postmodernizm". Wszystkie utwory obydwu bardów to pewien klimat, obaj pisali o prawdzie, niezależnie od otoczenia, w jakim żyli i tworzyli. Obaj wykonawcy, to sprawni wirtuozi gitarowi, czasem tylko p. Michał nie zdążał za Jackowymi meandrami słów... I druga część imprezy, to Projekt Volodia w wykonaniu pięciu panów: Janusz Kasprowicz (śpiew, gitara basowa i słowo mówione), Bogdan Bińczak (akordeon i instrumenty perkusyjne), Robert Gawron (banjo, gitara), Kuba Persona (perkusja) i Lechosław Zaleski (gitary). Wyczytałam, że miał to być pojedynczy projekt dla uczczenia znanego barda W. Wysockiego. Ale zostali na dłużej.
"W tym programie zobaczymy świat barwny, kolorowy, intrygujący, ale i tragiczny. Na początek udamy się w podróż na wschód pociągiem towarowym... do Magadanu razem z... Przyjacielem". Tak rozpoczął drugą część koncertu wokalista tego zespołu, p. Janusz Kasprowicz. Włodzimierz Wysocki miał także wielką radość życia w sobie. Kochał kobiety i szybkie samochody... Był duszą towarzystwa. I o tym była kolejna piosenka. Ale pisał też piosenki o mrocznych zakamarkach duszy ludzkiej, o zdradzie i konsekwencjach takiego czynu... Nastrój często się zmieniał z żartobliwego w nostalgiczny, np. tak jak "Sen", a po nim znany wszem utwór "Jeszcze raz" i piosenka o czymś, czego W. Wysocki nie lubił... I była mini scenka teatralna z udziałem widza z... samogonem i ogórkiem kiszonym... I piosenka o satyrze na kiepski kryminał... I smutny "Szpital", a potem bardziej optymistyczny "Miejski romans". Ale wszystko kiedyś skończyć się musi... Nasza podróż zbliżała się też do kresu podróży... Na koniec posłuchaliśmy piosenki z wieloznacznym, ale i żartobliwym tytułem "Mam was już dosyć".
Mnie Włodzimierz Wysocki kojarzył się tylko i wyłącznie z gitarą. W tym projekcie słyszy się bardzo dobrych muzyków i jest dość mocno rozbudowane instrumentarium. I nie jest to zarzut. Po prostu piosenki brzmią inaczej. Według mnie, jedynym mankamentem jest głos solisty. Niepotrzebnie tak bardzo chce być Włodzimierzem Wysockim, że aż miejscami jest nieczytelny. I szkoda, że coś nie zagrało w organizacji koncertu. Na sali było niewiele ponad trzydziestu widzów. To tak zwyczajnie przykre.
Ewa Rutkowska Fot. Aneta Długołęcka
16-05-2015
/ sprawozdania z tego miesiąca
|