"Moim zdaniem", cz. XVIII /ze środy 30 maja 2007/ "No i tak minął miesiąc odkąd ostatni raz się tu pojawiłem ze swoim tekstem! A przecież tyle działo się w mieście! Bywałem tu i ówdzie, pisania zaniechałem jednak o tych bywaniach i co z nich wynikało. Dzisiaj jednak zdań kilka...
Bo oto w miniony wtorek w Muzeum przy Warszawskiej dwoje uczniów Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego dało recitale fortepianowe. Nadzieja Smagina i Mariusz Wasilewski - jak zapowiedziała na wstępie, ładnie koncert prowadząca zastępczyni dyrektorki Szkoły pani Katarzyna Sikorska - najzdolniejsi obecnie uczniowie. I co ważne, oboje uczą się u tej samej prowadzącej klasę fortepianu pani Mariny Rusak. Przypadek? Jako pierwsza wystąpiła Nadzieja Smagina - za rok będzie grała dyplom. A wczoraj zaczęła Toccatą z Partity e-moll Jana Sebastiana Bacha. Bardzo ładna intonacja, prowadzenie narracji, łatwość zarówno techniczna, jak i dynamiczna. Było słychać Bacha, który przecież nie znał fortepianu - komponował na klawesyn. I kiedy słyszę jego utwory grane na fortepianie, a "czuję" klawesyn - wtedy oceniam grę pianisty na bardzo dobry. Tak też oceniam grę Nadziei. Po Bachu Fryderyk Chopin - niezwykle trudna, ekspresyjna Etiuda c-moll op. 10 nr 12 . Franciszek List nazwał ja "Rewolucyjną". I tak już zostało do dzisiaj. Ale rzeczywiście - napisał ją Fryderyk w 1830 roku, tuż po upadku Warszawy. Warszawy Powstania Listopadowego. Jak pisał do przyjaciół w Polsce - "…cóż mogę zrobić. Piorunuję na fortepianie…". I taka ta etiuda jest, a w wykonaniu gorzowskiej pianistki - całkiem przyzwoicie - utrzymane tempo, ekspresja, umiejętność forte, ale i piano, dobra praca pedałem. Podobnie zresztą w Etiudzie Aleksndra Skriabina - bo i ta o podobnych ładunku emocjonalnym. W tej ważnym jest utrzymanie tempa w lewej ręce, co w większości się udało - nie odczułem zahamowań. Był jeszcze Karol Szymanowski, również w Etiudzie. Bardzo ładnie opowiedziana, z pełnym wyczuciem stylu kompozytora. A zachwyciło mnie wykonanie dwóch części Sonaty e-moll Edvarda Griega. Nadzieja Smagina zagrała część II i IV - uważam, że ten utwór pasuje do jej temperamentu, ładunku uczuć które w niej drzemią. Zapominanie się w graniu, jakie wyczułem słuchając, tylko wzmogło jakość interpretacji! Pianistka zebrała zasłużone brawa. Moje też. Mariusz Wasilewski - przed nim jeszcze cztery lata nauki, a sukcesów na konkursach pianistycznych już kilka ma za sobą. Podobnie jak starsza koleżanka zaczął recital kompozycją Jana Sebastiana Bacha - Preludium i Alemand z Partity B-dur. Zapewne trema nie pozwoliła mu w pełni zagrać "Bachem". Po baroku - romantyzm - Fryderyk Chopin w Walcu Des-dur op. 64 nr 1. To kompozycja o bardzo szybkim przebiegu, i może dlatego nazwano ten walc "Walcem minutowym", czasami też nazywa się go "Valce au petit chien", czyli "Psi walczyk". W dedykacji widnieje nazwisko pięknej hrabiny Delfiny Potockiej, a walczyk opowiada o piesku Markizie, który biegał po pokojach pałacyku George Sand w Nohant, kręcił się w koło próbując złapać się za ogon. Na ten widok George miała powiedzieć do Chopina: "Gdybym miała twój talent, skomponowałabym utwór na fortepian dla tego psa". Tak też się stało. Być może Mariusz Wasilewski zna tę historyjkę i, gdyby o niej pamiętał i bawił się klawiaturą, melodią, radością tego utworu, zapominając o trudnościach technicznych, może wybrnąłby lepiej z opałów czyhających na niego w zwariowanym tempie utworu. No ale! Po walcu, Toccata Chaczaturiana - wykonana niezwykle brawurowo, z utrzymaniem tempa, narracji, bez pomyłek palcowych. Na zakończenie Franciszka Lista "VI Rapsodia Węgierska" - jedna z trudniejszych tego kompozytora - wykonanie? Popis umiejętności młodego pianisty. Naprawdę byłem pod wrażeniem! Podziwiam umiejętności techniczne tego czternastoletniego chłopca. Marzę o tym, by za nimi poszły rozumienie granych utworów i właściwa interpretacja podbudowane wiedzą o nich - czasie powstania, tym, co zainspirowało twórców do ich napisania itd. Wierzę, że tak będzie. Bo ambicji Mariuszowi zapewne nie brakuje. Rodzice obojga wykonawców mogą być z nich dumni.
I jeszcze małe postscriptum: na recitalach fortepianowych studentów i pedagogów Akademii Muzycznej w Poznaniu, które "Pod Filarami" razem z Bogusiem "Dziekanem" Dziekańskim organizowaliśmy, pojawiały się prawie zawsze właśnie Nadzieja Smagina i Karolina Ostrowska. Nadzieja miała okazję zagrać przed profesorem Waldemarem. Andrzejwskim, dostąpić korekty i usłyszenia tak potrzebnych uwag co do interpretacji, jakości wykonania prezentowanych utworów. A gdzie pozostałych kilkudziesięciu uczniów gorzowskich szkół? Okazje na darmowe przesłuchania, konsultacje nie zdarzają się zbyt często! O nauce wynikającej z uczestnictwa, osłuchania się z żywą muzyką w dobrym wykonaniu już nie wspomnę."
(tekst: Z. Marek Piechocki)
1-06-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
|