"Moim zdaniem", cz. XIX Tym razem o wystawach...
Najpierw /w piątek, 6 lipca 2007 r./ Zbyszek Sejwa uraczył nas wystawą prac Magdaleny Moskwy, artystki z Łodzi. Piszę "uraczył", bo to słowo adekwatne do tego, co zobaczyliśmy. I nie będę się tu zbytnio rozpisywał, ponieważ Ania Piechocka "zobrazowała" w sposób znakomity i prace Magdaleny Moskwy, i ich przesłanie w swoim felietonie. Ja mogę tylko dodać: moim zdaniem warto się do Galerii Nowych Mediów pofatygować, by obrazy, a także fotografie realizacji kostiumów, pooglądać, zastanowić się nad swoją i cudzą kondycją, popodziwiać kunszt, rzemiosło młodej, a już w Polsce i za granicą znanej artystki. W sobotę powtórna "wycieczka" na ul. Pomorską. Tym razem kurator Gustaw Nawrocki zaprosił na otwarcie wystawy czworga artystów-malarzy: Anny Bochenek z Torunia, Moniki Krzakiewicz z Krakowa, Zbigniewa Chrostka z Dzierzgonia k. Malborka i Bogusława Jagiełly z Gorzowa. I znów - od razu - naprawdę warto było się wybrać, żeby i być i zobaczyć! Być - znaczyło poznać troje artystów - nie było pani Anny Bochenek, zobaczyć - znaczyło stanąć w podziwie! Kiedy pytają mnie "Marek, który obraz ci się podoba, który jest dobry?" - zawsze odpowiadam - ten, który mógłbym mieć na ścianie w swoim pokoju i móc na niego patrzeć przez wiele lat i ciągle odkrywać w nim coś nowego! Takich w sali BWA było bardzo wiele. Tak wiele, że nie będę wymieniał tytułów. - Anny Bochenek - rozgrywane kolorem, formą, pomysłem - niektóre jak gobeliny mogłyby zdobić ściany - z niepowtarzalnymi, poetyckimi tytułami - "Naczynie czasu"… - Moniki Krzakiewicz - w swojej większości na antresoli, we wnękach - pani Monika zauroczona pejzażem morskim, plażą - więc kilka takich z ciekawym sposobem malowania fal - bardzo pomysłowym. Urzekły mnie szczególnie dwa obrazy, już nie marynistyczne - - "Melancholia" i "Mgła", a także pejzaże umieszczone na sali głównej. I urzekła mnie również Pani Artystka, z którą dłuższa chwilę rozmawiać mogłem - bardzo miła osoba. A to nie tylko moje zdanie! Innych też … - Zbigniewa Chrostka, co to Wrocław dla Dzierzgonia k/ Malborka porzucił. Więc obrazy - - "na spokojność" - bo tyle w nich właśnie spokoju, zamyślenia - w zasadzie pozbawione jakiegokolwiek ruchu, osób a przecież pełne jakiegoś nadzwyczajnego, nadprzyrodzonego dynamizmu, którym epatują widza - taki np.- "Przed burzą" - uchwycona ta niezwykła chwila "ciszy przed burzą" - jeszcze jakieś ptaki, jakieś wrota nie zamknięte… Potem "Gablota" i "Dorożka" - zatrzymanie się nad przemijaniem, też ile spokojności, zadumania nad tym, co minęło - bo i ta gablota /stary samochód/ i dorożka już swoja młodość dawno za sobą mają. Jak ten, który te obrazy oglądał i podziwiał. - Bogusława Jagiełly - i tu - wstyd się przyznać - gorzowianin mi nie znany! Owszem Jego Ojciec tak… A obrazy? Z kilkunastu pokazanych może tylko jeden nie znalazłby miejsca w moim domu - a to nie ze względu na jego jakość, to, co ukazuje - tylko na kolor - jakoś nie lubię czerwonego. Noo, może to jest karminowy… Pod pozostałych wszystkich trwam "pod urokiem" - są niezwykłe - i ja /może nie wiele muzeów, galerii widziałem/ tak malowanych, o takiej tematyce nie widziałem. Może w książkach o surrealiźmie jakieś podobne? Na wszystkich są kobiety… i może tylko tyle - by zachęcić do odwiedzenia Galerii BWA. Gutkowi Nawrockiemu i Zbyszkowi Sejwie plusów po trzy!
(tekst: Z. Marek Piechocki)
13-07-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
|