Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

Z cyklu "Moim zdaniem", cz. XX /BETANKI MADE IN KREATURY/

30 września 2007 r. w Grodzkim Domu Kultury odbyła się gorzowska premiera "Betanek" Teatru Kreatury z GDK. Swoimi wrażeniami z obejrzenia tego kontrowersyjnego spektaklu podzielił się z redakcją GIIK Z. Marek Piechocki.

"Żeby lepiej zrozumieć i wczorajsze przedstawienie Kreatur, i w ogóle "sprawę Betanek", przeczytałem na stronach internetu kilkanaście felietonów. O Zakonie, siostrze przełożonej, buncie, szkle, murach, księdzu franciszkaninie, ekskomunice z Watykanu, eksmisji /ponoć ma się odbyć 10 października za zgoda premiera /sic!//…, bo jakoś do tej pory nie śledziłem "tej sprawy". Jak i wielu innych. I sam już nie wiem, czy było mi to potrzebne. Czy wystarczyło obejrzeć widowisko Przemka Wiśniewskiego z czterema aktorkami, które wcieliły się w dziewczyny, później po "obłóczeniu" - w zakonnice-
-postulantki.
Cóż, o grze pań - Marty Andrzejczak, Ewy Pawlak, Katarzyny Pielużek i Agnieszki Reimus-
-Zapadka - nawet nie warto się rozpisywać. Zagrały - jak zawsze - przekonująco, 
z pełnym zaangażowaniem wszystkich znanych sobie środków aktorskich - i, jak zawsze, wprawiły mnie w zachwyt dla swych odważnych kreacji. To taki skrót - bo można by się rozpisywać wyszukując odpowiednich epitetów o mimice, ruchu, krzyku, szepcie - ba - 
- milczeniu…
A zaczęto słowami biskupa Życińskiego, który nie widział przedstawienia, nie zna jego treści - a już go nie chce. Trochę wstyd księże biskupie /mówi się o nim, że to największy intelektualista pośród hierarchów/!. Więc ma się nie wystawiać sztuki bo będzie ranić rodziny betanek…
A potem dziewczyny - ogołocone z codzienności /symbolicznie zdjęcie ubrań cywilnych/ "mundurują" się w "nową" odzież, poznają NOWE…
A potem…
Ale nie będę streszczał…
Modlitwy, modlitwy, modlitwy,
Rozmowy,
z siostrą przełożoną, z Chrystusem na Krzyżu,
ze spowiednikiem
Wspólnota czasu, bycia…
Gubienie siebie, wizje
Odnajdywanie,
też w grzechu skrupulantek
Więc obmywanie się - tutaj znakomicie przedstawione /woda - ruch/.
Wszystko pokazane w dobrym tempie i, jak już pisałem wcześniej, przekonująco. Na tyle, że jedna z moich znajomych - poetka - powiedziała: "Wiesz, czułam się jakbym ja tam też była. W środku. W tym klasztorze". Może aż tak nie czułem - jestem mężczyzną - ale moje identyfikowanie się z tym, co działo się na scenie i w sercach tych dziewczyn-zakonnic, było na tyle mocne, że zrodził się we mnie bunt /a może mam to we krwi? w sobie? nieumiejętność dostosowania się do grupy, podporządkowania jakiemuś, jakiejś "guru"/. 
I kiedy zapytano, czy betanki mają wyjść z klasztoru, podniosłem rękę na TAK.
Żadne z rzucanych jabłek nie trafiło do mnie.
Jabłko - symbol grzechu pierworodnego. Wszak to nim Ewa skusiła Adama - interpretacja tego fragmentu sztuki - dowolna. Ale trzeba zobaczyć żeby mówić. O tym.

Postscriptum
Wśród moich znajomych, przyjaciół  są osoby kiedyś konsekrowane.
I tak uważam - to nie jest tylko ich porażka - to przede wszystkim porażka ich byłych przełożonych, tych którzy mienią się być nauczycielami, mistrzami duchowymi…
Ale to tak na marginesie." 

                                                                                 tekst: Z. Marek Piechocki
                                                                                 fot. Przemek Wiśniewski



1-10-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl