Z cyklu "Moim zdaniem", cz. XXVII /warto było/ Gorzowianin Marek Piechocki o koncercie z okazji 60-lecia Filharmonii Poznańskiej...
"… to pod tytułowe "warto było" - jakże jeszcze mało ważącymi słowami - może lepiej byłoby napisać "o wieczorze bezcennym"? Zaproszony na koncert z okazji 60-lecia Filharmonii Poznańskiej po raz już któryś mogłem posłuchać MUZYKI w słynącej z akustyki Auli UAM. Tak więc najsampierw Stanisława Moniuszki Uwertura fantastyczna "Bajka" - utwór pisany prawie równocześnie z "Halką", a wykonany po raz pierwszy w Wilnie 1 maja 1848 roku. Urocza, miła uchu słuchacza rapsodyczno-narracyjna muzyka wprowadziła dobry nastrój wśród licznej widowni, która z niejaką niecierpliwością /co zrozumiałe/ oczekiwała /przecież/ na punkt drugi programu - Koncert e-moll op. 11 Fryderyka Chopina. Za klawiaturą fortepianu Rafał Blechacz. Za pulpitem dyrygenckim, podobnie jak w Moniuszce, Marek Pijarowski. Czyż są w ogóle jakieś słowa, które mogą oddać to, co słyszałem? Bo to nie były tylko nuty Koncertu - to opowieść, której treść każdy sam w czas słuchania układać sobie winien - i… układa…, albo pamięta, samego Fryderyka słowa z listu: "… Adagio… jest więcej romansowe, powinno czynić wrażenie miłosnego spojrzenia w miejsce, gdzie stawa tysiąc złotych wspomnień na myśl. Jest to jakieś zadumanie w piękny czas wiosenny, ale przy księżycu…" Takoż i zatapiałem się w tę muzykę… Oklaski stojącej widowni - trzy bisy; na początek niesamowicie karkołomna pod względem technicznym i przebiegu etiuda Maurycego Moszkowskiego pochodząca z cyklu XV Etiud wirtuozowskich "Per aspera ad astra" op. 72 /z roku1903 /, po niej jeszcze Fryderyka Chopina preludium i walc - tak więc ucztowanie - nie poszedłem na przerwę: zostałem na widowni, by jeszcze "łapać" z jej przestrzeni pozostawione pod sklepieniem, w kryształowych żyrandolach dźwięki. Po pauzie w orkiestrze niewielka zmiana - pierwszego skrzypka Bartosza Worocha zastępuje witana brawami widowni piękna, uśmiechnięta witająca się ukłonem koncertmistrzyni Anna Ziółkowska. Za pulpitem ponownie Marek Pijarowski - smukła, młodzieńcza sylwetka, długie, opadające na ramiona szpakowate włosy… "Tak kołacze przeznaczenie do wrót życia…" - miał powiedzieć Ludwik van Beethowen, kiedy zapytano go o znaczenie głównego motywu V Symfonii - bo właśnie tę - c-moll op. 67 miałem okazję po raz drugi w życiu "na żywo" posłuchać i … powtórzę - "warto było" tę peregrynację do Poznania odbyć… Miał rację kultowy, amerykański poeta Charles Bukowski pisząc w wierszu "Piąta Beethovena" - "Piąta cię załatwi/ w trawie albo na szlaku… i dalej: "jeśli nie załatwi cię Piąta/ to zrobi to Dziesiąta…" - może mnie "nie załatwiła" - zresztą trudno dociec sensu tego słowa - na pewno jednak na długo będę pamiętał to wykonanie - tę niesamowitą rozmowę instrumentów; zapamiętałem zwłaszcza niezwykle finezyjnie poprowadzone dialogi wiolonczel z pozostałymi "smyczkami', smyczków z obojem… Tak więc, warto było… Teraz, kiedy piszę, słucham Dziesiątej.
Ps. "Per aspera ad astra" - "Od cierni do gwiazd" wymowne - prawda?"
(tekst: Z. Marek Piechocki)
14-11-2007
/ sprawozdania z tego miesiąca
|