Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

Czarna komedia ma się dobrze w Europie

"Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj" oraz "Ładunek 200" można było obejrzeć w Kinie 60 Krzeseł. Każdy z tych filmów porusza się na płaszczyźnie innej kultury. Łączy je natomiast wiarygodność w odsłanianiu absurdów życia. Wiarygodność, od której jednak nie dostanie się czkawki.

A może Brugia jest piekłem?
Debiut pełnometrażowy Martina McDonagha, który zasłynął obrazem "Six Shooter", zdobywając w ubiegłym roku Oscara w kategorii Aktorski Film Krótkometrażowy, może zachwycić. I zachwyca. Możliwe, że dzięki "In Bruges" (nietrafione polskie tłumaczenie -
- "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj") odradza się europejska czarna komedia, choć 
z drugiej strony można powiedzieć, że ma się całkiem dobrze.

Podrzędni zabójcy po spartaczonej robocie uciekają na przymusowe wakacje do Brugii.
Podczas gdy Ken (Brendan Gleeson) korzysta z okazji i rozkoszuje się pięknymi plenerami, porywczy Ray (Colin Farrell) wyrusza na poszukiwanie przygód. Wdaje się w spór 
z turystami, rozpoczyna romans z miejscową pięknością (Clemence Poesy), walczy z jej byłym chłopakiem skinheadem, imprezuje z opryskliwym, kręcącym surrealistyczny film, karłem z Ameryki. Wyprawa Kena i Raya staje się jeszcze dziwniejsza, gdy Ray orientuje się, że jego szef Harry (Ralph Fiennes) chce się go pozbyć, a o wykonanie tego zadania poprosił… Kena.

McDonagh bardzo precyzyjnie żongluje gatunkami, wplatając dramat w komedię, do tego swobodnie porusza się na płaszczyźnie kina gangsterskiego. I nie ma w tym obrazie przesadzonych wątków. Wszystko stanowi jedną, określoną całość. Nawet jeśli dramatyzm w pewnym momencie może brać górę, groteskowość sytuacji w jakich znajdują i wdają się bohaterowie spłaszcza emocje, dzięki czemu widz zwyczajnie zaczyna się śmiać. Bardzo ważną rolę odgrywają tu dialogi, które, według mnie, są istną perełką. Wielkie znaczenie w kwestii dobrze zarysowanej historii stanowi aktorstwo. Na tej przestrzeni znakomicie odnaleźli się Brendan Gleeson i, przede wszystkim, Colin Farrell. 
W przypadku tego ostatniego swoją postać odegrał perfekcyjnie, odnosiło się jednak wrażenie, że sporo wyniósł z kreacji postaci, jaką grał w "Śnie Kasandry" Woodiego Allena, też zresztą znakomicie zagraną.

Dodatkowego absurdu nabiera miasto, w którym dzieje się akcja filmu. Tytułowa Brugia, jedyne tak dobrze zachowane średniowieczne miasto w Belgii, staje się miejscem nie do wytrzymania. Najlepiej dokumentuje to rozmowa Kena z Rayem, w którym Ray mówi wprost, że jedyne miasto jakie mu się podoba, to Dublin, i nie jest z wioski, żeby mu się podobało inne miejsce niż Dublin.

Trup na trupie
Najnowszy film Aleksieja Bałabanowa "Ładunek 200" oparty o prawdziwe wydarzenia, to umiejętne, choć nieprzesadzone czerpanie z kina amerykańskiego. Wszyscy ponoszą zasłużoną karę.

Tytułowy Ładunek 200 to kryptonim akcji przewożenia nieżywych żołnierzy z misji 
w Afganistanie. Trzeba jednak uściślić, że rzecz dzieje się w roku 1984, w przeddzień wprowadzenia Pierestrojki w Związku Sowieckim. Jest to czas początku powolnego upadku ZSRR.

W małym prowincjonalnym mieście zostaje porwana córka sekretarza partii. Nie można odnaleźć żadnych świadków. Dokładnie w tym samym miejscu i czasie zostaje popełnione morderstwo. Oba śledztwa prowadzi ten sam kapitan milicji, a wszystkie zdarzenia mają powiązania z bohaterami tej niecodziennej historii.

Z początku film można było odebrać jako przepyszną historię z humorem w tle. Z czasem jednak wątki zaczynają się mieszać i na pierwszy plan wychodzi dramatyzm tych przepysznych historii. Absurdalność powoli wypchnie przemoc do cech nadrzędnych w tym filmie.

Odnosi się w pewnym momencie wrażenie, jakby reżyser usiłował rozliczać komunizm. Dzieje się to, kiedy szanowany wykładowca naukowego ateizmu usiłuje odpierać zarzuty gospodarza Alekseja, że w przypadku odrzucenia Boga, komuniści dają sobie prawo mordowania. Na końcu filmu wykładowca idzie do cerkwi, aby się ochrzcić.

"Ładunek 200" jest filmem, który pokazuje mechanizmy czynów, za które ponosi się określoną karę. Obraz nie należy do przyjemnych, widać wszechobecny brud, alkoholizm, brzydotę prowincjonalnych sowieckich miasteczek. Dobrze jednak, że reżyser nie postawił na zwycięstwo dobra nad złem, jak to ma się w filmach amerykańskich. W gruncie rzeczy 
w tej produkcji jest to niemożliwe. Tu każdy w jakimś stopniu przegrywa.


                                                                                 (tekst: Robert Sławiński)




30-04-2008
/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl