Janda rozpoczyna Gorzowskie Spotkania Teatralne 16 listopada 2008 r., na rozpoczęcie XXV Gorzowskich Spotkań Teatralnych, zaprezentowany został monodram w wykonaniu Krystyny Jandy pt. „Ucho, gardło, nóż”.
„Nazywam się Tonka Babić i nie mogę spać.” Tonka to kobieta po pięćdziesiątce. Zaniedbana, wulgarna, ale i zabawna. Poznajemy ją podczas jednej z nieprzespanych nocy. Opowiada nam historię swojego życia, zaczynając od kwestii: „Gdybyście byli normalną publicznością, już dawno byście stąd wyszli”. Bo jak to sama stwierdza, kto by tam chciał wysłuchiwać żalów pań w średnim wieku. Patrząc na wymagania dzisiejszej publiczności, trudno nie przyznać jej racji. Jednak żale bohaterki monodramu do przeciętnych nie należą. Bo Tonka Babić przeżyła wojnę bałkańską. Jest na pół Serbką, na pół Chorwatką, i z tym piętnem przyszło jej się zmierzyć po zakończeniu działań wojennych. Jednak wydaje się, że nie to stanowi największą skazę w jej codzienności. To raczej nagromadzenie bólu, rozczarowań i wspomnień związanych z wojną. To one nie pozwalają jej normalnie funkcjonować, to one coraz przeraźliwiej kształtują jej charakter. To właśnie przez nie nie może spać.
Jak to możliwe, że oglądając przez ponad półtora godziny spektakl o takiej tematyce, przez większość czasu jego trwania trudno powstrzymać się od śmiechu? Paradoksalnie, to za sprawą głównej bohaterki. Jej bezlitosne, trzeźwe, a jednocześnie pełne rezerwy podejście do życia zastanawia. Tonka bawi swoją publiczność nie tylko przez szokującą częstotliwość występowania w jej mowie przekleństw, ale i przez swój zaskakujący stosunek do przeszłości. W jednej chwili śmiejemy się ze sposobu opowieści o jej „pierwszym razie”, z jej komentarzy o wtórności programów w telewizji, po to, by za chwilę zostać przytłoczonym kolejnym chłodnym wspomnieniem wojny. Trudno nie mieć wyrzutów sumienia śmiejąc się z takich tematów.
A świadczy to jedynie o niepodważalnej randze Krystyny Jandy, jako reżyserki i aktorki. Janda tak zwinnie zaadaptowała tekst serbskiej pisarki, Vedrany Rudan, że dramat bohaterki staje się jednocześnie dramatem widza. Jednak w tym wypadku na pierwsze miejsce wysuwa się już Janda-aktorka. Przez cały czas trwania fascynującego monodramu, nie sposób oderwać oczu od tej niecodziennej postaci. Janda wciela się w osobę szalenie wulgarną, pełną bólu, ze sporym bagażem doświadczeń. Janda staje się Tonką Babić, Janda wnosi w siebie cały ogrom przeżyć prezentowanej postaci. I aż trudno nacieszyć się, że do naszego miasta przyjechała aktorka tej klasy. Bo przecież to nie Janda, to Tonka.
Odważnym pomysłem było rozpoczęcie Gorzowskich Spotkań Teatralnych tak szokującym monodramem. Jednak wrażenie, jakie robi Krystyna Janda na scenie nie wynika jedynie z samego zakresu tematycznego tego zatrważającego przedstawienia, ale przede wszystkim z jego mistrzowskiego poziomu. A przecież kolejnego dnia, Janda, już tylko w roli reżyserki, potwierdziła swój niezaprzeczalny kunszt brawurową komedią „Grube ryby”, pochodzącą również z repertuaru jej Teatru.
Tekst: Marcin Kluczykowski Fot. www.teatrpolonia.pl
21-11-2008
/ sprawozdania z tego miesiąca
|