"Moim zdaniem", cz. LVII To takie (prawie) rozpoczęcie sezonu artystycznego 2009/2010 – to otwarcie wystawy pod nazwą "Magia grafiki japońskiej" w Galerii BWA Miejskiego Ośrodka Sztuki w Miasteczku G. 28 sierpnia – prawie koniec letniej kanikuły. Powrót do szkół, pracy – tak więc to moje prawie chyba uzasadnione – bo przecież oficjalne zapewne nieco później z różnymi "wręczeniami", pochwałami, wyliczeniami co, kto, gdzie i jak (dobrze byłoby żeby - najlepiej jak potrafili – mówiono)… Ale zanim o "magii", to zdań kilkanaście o poprzedzającym oglądanie, podziwianie grafik graniu fortepianowym. Bo oto na Sali głównej BWA instrument z otwartym skrzydłem, za klawiaturą którego zanim się sam zapowie - pianista Marcin Dominik Głuch. Na początek trzy utwory Fryderyka Chopina – dwa polonezy z opusu 26 (cis - moll i es – moll) i Bolero op. 19. Najpierw małe sprostowania – więc op.19, nie 16 jak podano w programie. Noo, i informacja podana przez Pianistę, że Bolero skomponował Fryderyk Chopin w czasie pobytu na Majorce, mija się z prawdą. Bolero c-dur op. 19 komponował po przyjeździe do Paryża, zostało wydane w 1834 roku. Wyjazd na Majorkę (z George Sand i jej dziećmi) nastąpił dopiero w cztery lata później. Na statek "Mallorquin El" wsiadano dokładnie 7 października 1838 roku. Dziwną wydawała mi się interpretacja, prowadzenie melodyki, akcentowanie rytmów zarówno polonezów, jak i bolera. Wyczuwałem odmienną od znanej mi "jakość" brzmieniową. Zapewne miały wpływ zarówno stan techniczny fortepianu (przecież to dość wiekowy i wyeksploatowany instrument), jak i zupełny przecież brak akustyki Sali BWA. Potem, w rozmowie z Pianistą, dowiedziałem się, że posługuje się nutami wydanymi w niemieckiej firmie wydawniczej "H.Litolff", które to (zdaniem wykonawcy) są bliższe oryginałom. Cóż, każdy pianista ma prawo wyboru. W Polsce zazwyczaj gra się opracowania Ignacego Jana Paderewskiego lub bardziej współczesne prof. Jana Ekiera. I te są mi znane. Tak czy inaczej uważam, że Marcin Głuch tego wieczora z Fryderykiem Chopinem nie był na "ty". Bardziej podobały się wykonania "Pieśni na tematy estońskie" Edwarda Tubina czy autorska "Ballada Odrzykońska" – pełna narracji, o romantycznym przebiegu, z ciekawymi pomysłami harmonicznymi. Poprawnie, z wyczuciem intencji kompozytora zagrał Marcin Głuch osiem miniatur fortepianowych Gabriela Fauré. "Pieces breves" op. 84 to, mimo wysokiej wartości artystycznej, utwory mało znane więc dobry to był pomysł Pianisty, by je nam zagrać. Przez specjalistów, muzykologów uważane są te teksty za dość łatwe, jednak bez poznania ich charakterystyki, przebiegów harmonicznych, języka melodyki nie można bez trudności zagrać późniejszych, trudniejszych utworów tego kompozutora. Tutaj, sądzę wybrnął Marcin Głuch (mimo obiektywnych trudności – fortepian – sala, na której co raz to duszniej i bezakustycznie) całkiem dobrze i słusznie brawa publiczności odebrał. Na zakończenie recitalu "Suita fortepianowa" z musicalu "Czarnoksiężnik z Krainy Oz" wprowadziła nieco ożywienia wśród słuchaczy znane to bowiem tematy, które można było sobie zanucić. Co nie znaczy, że niektórzy z uczuciem ulgi odnotowali finisz recitalu. Mogli w końcu "odebrać" dzwoniące w czasie grania telefony – WSTYD! Jak również wstydliwym zachowanie się jednego z panów kamerzystów, co to w czasie grania utworu ze swoim sprzętem rozkładał się dosyć głośno – szkoda, że na kamerze nie miał napisu informującego, jakiej stacji jest pracownikiem…
Po recitalu – otwarcie Wystawy. O niej w następnym odcinku.
Z. Marek Piechocki Fot. http://giik.pl/fotorelacje/970/magia_grafiki_japonskiej.html
2-09-2009
/ sprawozdania z tego miesiąca
|