Historia bardzo zwyczajna? W sobotę, 24 października, w Teatrze im. Juliusza Osterwy odbyła się premiera spektaklu "Bardzo zwyczajna historia" w reżyserii Rafała Matusza, znanego z realizacji "Dziadów" Adama Mickiewicza, "Balladyny" Juliusza Słowackiego i "Żegnaj Książę" autorstwa Iwony Kusiak.
"Bardzo zwyczajna historia" to sztuka napisana przez Mariję Łado (przekład: Jerzy Czech). Gorzowska premiera to dopiero czwarta realizacja tego dramatu w Polsce. Akcja spektaklu toczy się na wsi. Dasza (Adrianna Góralska), córka gospodarzy, zachodzi w ciążę. Jej rodzice nie są zadowoleni z takiego stanu rzeczy, zwłaszcza że ukochanym córki jest Alek (Włodzimierz Chomiak), syn znienawidzonego sąsiada-pijaka. Gospodarz nie chce wydać Daszy za mąż za biednego chłopaka, dlatego razem z matką planuje zawieźć ją do miasta na zabieg. W obronie nienarodzonego dziecka stają mieszkające w stodole zwierzęta: Świnia, Kobyła, Krowa, Pies i Kogut. To właśnie one bez trudu potrafią rozróżnić dobro od zła.
Czy to rzeczywiście bardzo zwyczajna historia? Okazuje się, że to tylko pozory. W tym spektaklu świat widziany jest oczami zwierząt, które z natury są dobre. To człowiek wytwarza zło, podejmuje błędne decyzje i na czele hierarchii wartości stawia pieniądz. Dowiadujemy się, że wszystkie zwierzęta trafiają do nieba, a ludzie tylko niektórzy… W "Bardzo zwyczajnej historii" nic nie jest czarno-białe. Paradoksalnie pozytywną postacią okazuje się nie bogaty gospodarz, ale uzależniony od alkoholu i biedny jak mysz kościelna sąsiad.
Największym atutem gorzowskiego spektaklu jest scenografia stworzona przez Gustawa Nawrockiego, kuratora Galerii BWA Miejskiego Ośrodka Sztuki. Przestrzeń sceniczna przygotowana z ogromną dokładnością, uwzględniająca nawet najdrobniejsze szczegóły, potęguje wrażenie prawdziwości i realizmu, pozostawiając jednocześnie pewną nutę tajemnicy. Stodoła, w której odgrywają się niecodzienne wydarzenia, jest niczym wyjęta z prawdziwego życia. Nastrój, adekwatny do poszczególnych scen, buduje muzyka skomponowana przez Adama Bałdycha. Nie zawiodła również gra aktorska. Choć czołowymi bohaterami powinni być Dasza i Alek, to na pierwszy plan wysuwają się zwierzęta, a zwłaszcza żywiołowy Pies, zagrany przez Jana Mierzyńskiego, i naiwna Świnia, w którą wcieliła się Karolina Miłkowska-Prorok.
Przedstawienie wzbudza różnorakie emocje – raz smuci, raz bawi czy skłania do refleksji. Niektóre tylko sceny wydają się lekko przerysowane, jednak rekompensuje to słodko-gorzkie zakończenie. Choć sztuka zawiera jasne przesłanie oraz morał, nie doczekamy się całkowitego happy endu.
Tekst: Alicja Maszkowska
27-10-2009
/ sprawozdania z tego miesiąca
|