Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Relacje

"Fotografowane ułatwia mi życie..."

Pochodzi z Gorzowa. Swoją przygodę z fotografią zaczęła w 1997 r. jako jedna z uczennic Sławka Sajkowskiego. Na co dzień pracuje w The Walt Disney Company w Londynie jako analityk. Jest żoną Rafała i mamą Antosia. O wystawie "Oblicza Kuby", którą do 5 czerwca można zwiedzać w Galerii Azyl Art GDK, z Anna Kućko-Kasperską rozmawiała Dorota Jabłońska.

Dorota Jabłońska: Jaka jest formuła wystawy?
Anna Kućko-Kasperska
: Gdy postanowiliśmy, że nasze wakacje spędzimy na Kubie, oczywistym było, że głównym celem podroży są zdjęcia. Nie wyobrażałam sobie takiego wyjazdu bez aparatu, więc zakupiłam moją pierwszą lustrzankę cyfrową. Dla Rafała nie był to pierwszy kraj, do którego pojechał by fotografować. Rok wcześniej spędził dwa miesiące w Indiach, podróżując i robiąc zdjęcia. Na Kubie spędziliśmy dwa tygodnie i zrobiliśmy setki zdjęć. Te, które wybraliśmy są jedynie reprezentacją tego, co widzieliśmy i miejsc, do których dotarliśmy. Zdjęcia ukazują życie codzienne Kubańczyków; to, jak wygląda ich dzień powszedni, czym się zajmują na co dzień i jakimi są ludźmi.

Czy ma Pani na swoim koncie jakieś wystawy? Czy to pierwsza wystawa wspólnie z mężem?
Z tego, co pamiętam moje zdjęcia były wystawiane w Małej Galerii i GDK. Do fotografii podchodzimy z mężem jedynie hobbystycznie i wielkim bonusem jest dla nas okazja ich wystawienia. Bardzo cieszymy się, że możemy  podzielić się naszymi zdjęciami z większą publicznością.

Czy dotarcie na Kubę to coś wyjątkowego? Czy łatwo jest się tam dostać?
Najłatwiej wykupić sobie wczasy all inclusve i spędzić czas na plaży oraz okazjonalnie wyjeżdżać w głąb wyspy na wycieczki. Tak podróżuje większość ludzi. My jednak zakupiliśmy tylko lot i co dzień musieliśmy znaleźć nocleg oraz zapewnić sobie wyżywienie. Jeśli chodzi o stronę finansową, dużą trudność stanowi sztucznie wprowadzona waluta, do której kupienia turyści są zobligowani. Jest ona dwadzieścia cztery razy droższa niż waluta na wyspie i właśnie stąd biorą się dość duże wydatki. Zarówno noclegi, jak i posiłki w restauracjach trzeba kupić w Convertibles; my jednak po kilku dniach zorientowaliśmy się jak pozyskać walutę "oryginalną" i przynajmniej owoce mogliśmy za nią kupować (te na czarnym rynku; pamiętajmy że na Kubie ciągle istnieje system kartkowy).

Skąd pomysł na tytuł? Kiedy powstał?
Zdjęć z wystawy wyszło mnóstwo, gdy wystawę przygotowaliśmy, wybraliśmy zdjęcia o tematyce społecznej. Chcieliśmy pokazać zarówno ludzi, jak i sytuacje, które dla nas jako ludzi z zewnątrz wyglądają niecodziennie. Tytuł wystawy nadaliśmy dopiero, gdy ta była już gotowa. Jak się okazuje, to kraj ludzi pięknych, szczerych i pomimo wszystko, szczęśliwych. To, jakim ten kraj zobaczyliśmy i go przedstawiamy to tylko kilka wersji tego, jaka jest Kuba. Zdajemy sobie z tego sprawę i dlatego te kilka fotografii nazwaliśmy obliczami Kuby.

Jaki charakter miał kontakt z miejscową ludnością?

Przyjechaliśmy jako turyści i tak byliśmy postrzegani, mieliśmy aparaty na szyi, plecaki na plecach i byliśmy zupełnie niewtopieni w krajobraz. Jednak, gdy się przedstawialiśmy jako Polacy dystans zniknął. Słyszeliśmy okrzyki Fiato Polacco (Mały Fiat); Kubańczycy często nawiązywali do Jana Pawła II. Nie tylko my czuliśmy więź, która niewątpliwie jest nasze tło historyczne, ale  oni w tym jednym momencie wiedzieli, że tak naprawdę nie jesteśmy z innego świata. Że wiemy, co to karki na żywność, kolejki i komunizm. Często pytali nas o to, jak przemiany po 1989 zmieniły nasze życie i czego po nich można się spodziewać. Rok 2007 był ostatnim rokiem rządów Fidela i wszyscy czuli zbliżające się zmiany. I choć bez Fidela, na Kubie nie zmieniło się wiele, Oni są przeświadczeni o nieuchronności schyłku komunizmu. Napawa ich to nie tylko radością, ale i obawą.

Jak zaczęła się Pani przygoda z fotografią?
W 1997 roku zaczęłam uczęszczać na zajęcia fotograficzne, prowadzone przez Sławka Sajkowskiego. Robiłam zdjęcia aparatem analogowym i wywoływałam zdjęcia w ciemni. Z uwagi na intensywne studia, przerwałam zabawę w fotografię, lecz gdy w 2004 do niej powróciłam, zasady gry zmieniły się całkowicie. Nastała era fotografii cyfrowej, a ja nie miałam o niej pojęcia. Wyjechałam do Anglii, by zarobić na aparat cyfrowy i powrócić do fotografii. Mój trzymiesięczny wyjazd zamienił się jak na razie w sześcioletni pobyt. Aparat kupiłam, zdjęcia robię głównie na wycieczkach oraz rodzinie. 

Czym jest dla Pani fotografia?

Zatrzymaniem ulatujących chwil. Mam bardzo słabą pamięć do miejsc, w których bywam, więc fotografowane ułatwia mi życie. Jest formą zapisu tego, co widziałam i tego, czego nie chcę zapomnieć.


Rozmawiała: Dorota Jabłońska
Fot. Piotr Merda



10-05-2010
/ sprawozdania z tego miesiąca
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl