Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Wywiady

Wojtek Potocki

Rozmowa z Wojtkiem Potockim wokalistą zespołu WEŚ TO ZGAŚ.

Dzień dobry!
Witam!

Już kiedyś próbowałam zadać Ci to pytanie, ale ponieważ to nie była rozmowa oficjalna, sprytnie wywinąłeś się od odpowiedzi. Skąd wziął się pomysł na nazwę zespołu? Kto ją wymyślił? Co ona oznacza?
Nazwa wzięła się z głowy. Ale nie mojej! To była głowa Kuby!

Kim jest Kuba?
Kuba jest gitarzystą i założycielem zespołu. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co oznacza ta nazwa. Interpretacja jej znaczenia może być dowolna. Dowolność jest w tym momencie bardzo na miejscu. I dlatego wydaje mi się, że nasza nazwa jest fajna! Ma w sobie pewnego rodzaju dowolność. Nie nasuwa jednoznacznego skojarzenia. To może być np. światło, zapałka, narkotyki. Dla mnie nazwa oznacza energię!

Dlaczego akurat energię? Czy chodzi o to, że wasz zespół niesie ze sobą pozytywną energię? Jakieś dobre wibracje?
Nazwa jest nazwą! Często tytuł czy okładka książki nie ma wiele wspólnego z jej treścią. To jest subiektywne odczucie odbiorcy.

Ale czy nazwa nie powinna czegoś zawierać? Informacji określającej
w jakiś sposób Waszej muzyki, tego kim jesteście lub o tego co Was łączy?

Czasami czuję, że mam w sobie tak dużo jakiejś siły czy energii, że za chwilę mnie rozniesie. Można ją zgasić! Jak już mówiłem nazwa jest tylko nazwą i wydaje mi się, że jej jedyną funkcją powinno być nazywanie jakoś zespołu. Żeby nie trzeba było mówić,
np. zespół złożony z 5 osób, tylko konkretną nazwę. Szczególnie, że na świecie istnieje dużo pięcioosobowych zespołów. Poza tym lubię naszą nazwę z innego względu. Chodzi
o to, że ludzie o nią pytają. Więc chyba jest trochę zagadkowa, może niekonwencjonalna?

Dużo ludzi o nią pyta? Więc nie byłam pierwsza?
Dużo! Ale ludzie jakby nie potrafią zadać tego pytania i przez to dalej nic nie wiedzą.

W takim razie o co powinnam zapytać, żeby wiedzieć, że coś wiem?
Dobre pytanie. Może: czy to lubimy? I po co to robimy?

A lubicie to?
Skoro to robimy, to znaczy, że to lubimy. Dlaczego? Bo tego potrzebujemy. W trakcie tworzenia nowych projektów powstają nowe priorytety. To jest jak życie. Podejmujemy decyzje. Jedne trafne inne nie. O pewnych rzeczach myśli się bardzo intensywnie i dzięki temu można się czegoś nauczyć.

Czego Ty się nauczyłeś?
Można robić wielkie rzeczy mimo, iż jest się małym. Kiedy się słucha płyt Madonny czy Roxette i marzy się by być jak ludzie, którzy tworzą taką muzykę, móc poczuć to co oni. Następuje moment (ja nazywam go: „cyk”) i uświadamiasz sobie, że jesteś na scenie i że robisz coś, co jest namiastką marzeń.

Co przeżywasz będąc na scenie? Czy czujesz się wielki stojąc na niej
i patrząc na te tłumy, które przychodzą na Wasze koncerty?
Nie!!! Na pewno nie czuję się wielki! To zależy od tego jaki jest dzień. Mogę raczej powiedzieć czego nie czuję. Dystansu między mną a publiką. Występy na scenie nauczyły mnie, że nie ma nadludzi. Trzeba być naturalnym i żyć w zgodzie ze sobą.

Nie uważasz siebie za gwiazdę, kim w takim razie jesteś?
Jestem cały czas tym samym człowiekiem. Ludzie często mają wobec mnie jakieś oczekiwania, którym ja nie jestem w stanie sprostać. Często też ludzie myślą, że skoro ja występuję na scenie, a oni nie, to z natury muszę być odpychający i traktować ludzi
z góry. A jest odwrotnie. Ja naprawdę bardzo lubię ludzi i szukam kontaktu z nimi. Ale nie należy się bać! Trzeba próbować!

                                                                         (rozmawiała: Urszula Trębaczewska)



23-02-2006

/ pozostałe wywiady
Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl