Piotr Cyrwus powszechnie jest znany z roli Ryśka Lubicza w telewizyjnym serialu "Klan". Na stałe związany z Narodowym Starym Teatrem w Krakowie. Na koncie ma role u najlepszych reżyserów, m.in. Krzysztofa Zanussiego, Kazimierza Kutza i Stevena Spielberga.
Pytałem niedawno znajomych czy wiedzą, kto to jest Piotr Cyrwus. Kiwali niepewnie głowami. Zapytałem za chwilę, a czy wiedzą, kto to jest Rysiu
z „Klanu”. Każdy wiedział. Pan zbudował swoją osobą postać kultową!
Jest mi przyjemnie, że wykreowałem z powodzeniem postać, bo przecież jest tyle seriali. Są setki postaci. Ta rola jest mi bardzo przypisywana, ale też bardzo humorystycznie
z mojej strony traktowana. Jest wielu fanów, którzy z tej postaci czerpią wiele mądrości życiowych.
Rysiu z „Klanu” to dziś postać niezwykle kultowa. Popularna niemal jak Doda i Rubik, bo każdy wie, o co chodzi. Skąd fenomen postaci?
Strasznie duża rozpiętość od Dody po Rubika. Ta postać zaczęła sama istnieć. Nie jestem taką osobowością jak Ryszard z "Klanu". Czasem mam do niej pretensje, a czasami się
z nią zgadzam, ale ona mieści się w naszej kulturze i w naszym postrzeganiu rzeczywistości.
Od 9 lat gra pan w telenoweli „Klan”. Ile jest pana w Rysiu Lubiczu? Jak to jest z tą postacią?
Trochę jest ze mnie. Nawet trochę fizyczności, chociaż jestem wyższy jako Piotr Cyrwus.
Powiedział pan nawet, że bardziej przystojny...
(śmiech) To pewnie panie na rynku w Krakowie.
Lubi pan tę postać?
Czasem lubię, czasem nie. Ta postać jest i kontrowersyjna i miła. Czasem wręcz upierdliwa.
Jaka była Pana najśmieszniejsza przygoda związana z "Klanem"?
Kiedyś jak się wypierałem tego Ryszarda, pewien pan pił piwo w Warsie w pociągu i mówi: „Panie Piotrze, niech się pan nie przejmuje, wszystkie Ryśki to fajne chłopaki”.
Czy Rysiek z "Klanu" to tzw. przekleństwo roli?
Cieszę się, że potrafiłem wykreować postać Ryszarda Lubicza, która budzi tyle emocji
i daje mi popularność. Choć z drugiej strony dla aktora taka rola może być przekleństwem, bo wszyscy myślą, że prywatnie jestem taki sam. A przecież to tylko stworzona przeze mnie postać.
Czy nie uważa Pan, ze takie seriale jak „Klan” odciągają ludzi od ich własnych problemów? Zaczynamy żyć życiem bohaterów z ekranu, a nie swoim.
Od samego początku serialu „Klan” ludzie konfrontują się z tymi problemami, czy nawet utożsamiają z postaciami. Na początku kręcenia serialu, kiedy robiłem zakupy w Krakowie, dwie panie, które stały za mną w kolejce, opowiadały sobie historię. Myślałem, że opowiadały jakąś historię ze swojego życia. Okazało się, że to historia z mojego serialu. Ma to jakieś przesłanie pedagogiczne i socjologiczne. Staramy się przełamać pewne bariery, odświeżyć pogląd na różne sprawy. Choćby sposób i zachowanie w stosunku
do osób niepełnosprawnych i słabszych. Mamy pozytywny odzew.
(rozmawiał: Łukasz Chwiłka)