Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Wywiady

Artur Barciś - Nie jestem uzależniony

Jedno kliknięcie myszką, kilka słów wystukanych za pomocą klawiatury 
i popularny aktor stoi otworem. Można do niego wysłać e-maila czy pogadać na Gadu-Gadu. Jest jednym z nielicznych, którzy odsłaniają swoje normalne, zwyczajne oblicze, choć on sam za normalnego się uważa, bo nie lubi statusu gwiazdy. O godzinach spędzonych w Internecie, z Arturem Barcisiem, znanym polskim aktorem, rozmawia Łukasz Chwiłka.

Ile czasu spędza pan dziennie przed komputerem?
Około dwóch godzin. 

Ile z tego czasu przeznacza pan na rozmowy z fanami przez Gadu-Gadu czy na forum?
Godzinkę. To zależy od tego, z kim rozmawiam. Jak spotykam się w sieci z kimś bardzo bliskim, z kim długo się nie widuje, to rozmowy przedłużają się do pierwszej czy drugiej 
w nocy.

O co najczęściej pytają pana fani–internauci?
Sporo jest młodych osób, które chcą zostać aktorami i pytają, jak się przygotować 
do egzaminu do szkoły aktorskiej, albo jak to jest być aktorem. Zdarzają się też różne zabawne pytania. Chociażby: Co zrobić, żeby być od razu sławnym? 

I co pan odpowiada takiemu człowiekowi?
Równie zabawnie. Od chcenia jeszcze nikt sławny się nie stał. Tak naprawdę to wszystko wymaga bardzo ciężkiej pracy, talentu i umiejętności.

Zdarzają się panu jakieś śmieszne propozycje od fanów?
Ale jakie to mogą być propozycje?

Matrymonialne choćby.
Takich nie dostaje. Wszyscy wiedzą, że jestem żonaty. Czasami dostaje propozycję, żebym koniecznie przyjechał do jakiegoś miasteczka na akademię, bo fajnie byłoby, żebym uświetnił to swoją obecnością. Nigdy nie ignoruje takich rzeczy. Zawsze odpisuje. Chyba, że pisze jakieś dziecko do mnie na „ty”. Wówczas nie staram się nawet pouczać 
i nie odpisuje na takie listy. Może samo zrozumie, że coś było nie tak. Są też ludzie, którzy piszą: „poproszę 12 zdjęć z autografami” (śmiech). Chociaż  raz mi się zdarzyło wysłać więcej. Była to jednak specjalna okazja i wysłałem 30 swoich zdjęć, ale to było dla domu dziecka i dla poszczególnych osób. Wychowawczyni chciała zrobić prezent na Mikołaja 
i oczywiście pomogłem. Proszę tylko tego nie propagować, bo nie dam rady. 

Pan powiedział kiedyś, że „miło jest mi czytać miłe rzeczy o sobie”. Wiadomo jednak, że Internet to anonimowość i ona daje ogromne możliwości, by kogoś obrazić czy wyzywać. Pan poznał tę nieprzyjemną stronę Internetu?
Tak, aczkolwiek kiedy otwierałem stronę myślałem, że będzie znaczniej więcej oszołomów wypisujących bzdury. Jak na osiem lat istnienia strony raz zdarzyła się nieprzyjemna sytuacja. Pamiętam jednego kolesia o pseudonimie „Nowy Hitler”, który pisał do mnie rzeczy w stylu „Ty Żydzie! Artur to jest żydowskie imię i powinni Cię zaj***ć”.

Chyba nie bierze pan tego do siebie?
(śmiech) Oczywiście, że nie, ale ponieważ to się powtórzyło kilka razy, to admin zagroził mu prokuratorem. To są groźby karalne.

Do czego jest panu potrzebna strona internetowa?
To jest to, co piszę na początku mojej strony, że otworzyłem ją po to, by dowiedzieć się więcej o sobie, i po to, by ludzie, którzy chcą się dowiedzieć czegoś więcej o mnie, zrobili to. 

Nie przeszkadza panu to, że pana gwiazdorska niedostępność, popularność wypracowywana latami poprzez ten swobodny kontakt z fanami – 
- spowszednieje i się pan ludziom po prostu znudzi, bo będą mieli Barcisia 
na wyciągnięcie ręki i to w hurtowych ilościach?
Mi to w ogóle nie przeszkadza. Nie uważam się za żadną gwiazdę. Jestem normalnym człowiekiem, który wykonuje swój zawód i przez to, że jestem popularny, ponieważ parę lat temu wybrałem taki, a nie inny zawód, chcę mieć kontakt z ludźmi. Nie uciekam od tego. Nie mam agenta, który ma mnie chronić i stwarzać sztuczny wizerunek, jako kogoś niesamowitego, nieodgadnionego, tajemniczego i niedostępnego. Jestem normalny i chcę, żeby tak mnie ludzie postrzegali. 

Wyobraża pan sobie dzisiaj życie bez komputera?
Oczywiście, ale życie wtedy byłoby trudniejsze (śmiech). Żyłem w czasach, kiedy nie było
Internetu i komputerów, ale jakoś się żyło. 

Były listy zamiast maili, randki zamiast czatów...
Dokładnie. Teraz się żyję łatwiej, co nie znaczy, że to jest dobre, bo żyję się również szybciej. Uważam jednak, że szybciej żyć to przeżyć więcej, a życie jest takie krótkie, 
to chyba lepiej przeżyć więcej niż mniej. Zawsze jednak można to wszystko wyłączyć, 
ja nie jestem uzależniony, ja z tego korzystam i to mi pomaga żyć. Jak czegoś nie wiem 
to wrzucam w Google hasło i zaraz dostaję informację. Nie muszę chodzić do biblioteki, szukać i grzebać w książkach. Czasy są fantastyczne.

                                                                                     (rozmawiał: Łukasz Chwiłka)



20-11-2006

/ pozostałe wywiady
Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl