Sztuka "Betanki" Teatru Kreatury z Grodzkiego Domu Kultury w Gorzowie już przed premierą, która miała miejsce w Zgierzu, narobiła dużego rozgłosu, głównie dzięki podjętemu tematowi. O "Betankach" i nie tylko, z Przemkiem Wiśniewskim, reżyserem spektaklu, rozmawiał Robert S. Sławiński.
Odbyła się premiera "Betanek" w Zgierzu. Wokół sztuki było ostatnio dość głośno w całej Polsce. Obawialiście się jak zostanie przyjęty spektakl?
Zależało nam na tym, aby spektakl wypadł jak najlepiej, czyli tak jak sobie założyliśmy, i to się udało. Teraz przed nami kolejny etap pracy nad spektaklem. Zwykle jest tak, że ostateczny kształt przedstawienia wypracowujemy w kilku kolejnych graniach.
"Betanki" poruszają dość chyba kontrowersyjny temat jak na realia polskiej rzeczywistości. Były głosy przeciw wystawieniu sztuki, np. ze strony abp Życińskiego. Jednak postawiliście na swoim.
Słowa arcybiskupa bardziej nas zdziwiły, niż odwiodły od pracy nad spektaklem.
Czy w wypadku tej kontrowersji, którą niesie ze sobą sztuka, nie chodziło
o rozgłos? Bo i takie zarzuty można było spotkać.
W dzisiejszych czasach w mediach bardzo trudno się przebić z tematami związanymi
z kulturą. Dzięki tematowi, który podjęliśmy, i wypowiedziom arcybiskupa, udało nam się zaistnieć w mediach ogólnopolskich i jest to reklama nie tylko dla nas, ale dla całego środowiska teatru niezależnego.
Czym jest więc teatr niezależny?
Teatr niezależny to taki, który bez kalkulacji podejmuje w swojej sztuce niewygodne tematy i stara się opisywać otaczającą rzeczywistość, często prostymi środkami
i w niecodziennych przestrzeniach.
Czy teatr niezależny może poruszać się na granicy smaku, i jak to może wpłynąć na odbiorcę?
W zależności od tego, co nazywamy "granicą smaku". Widz na przedstawieniu nie jest przywiązany do krzesła i zawsze może opuścić widownię.
29 września gorzowska premiera "Betanek". Spodziewa Pan się czegoś po gorzowianach? Np. konkretnej reakcji?
Nie robimy sztuki dla wszystkich. Zawsze będą tacy, którym to, co proponujemy, może się nie spodobać, i czy to będą gorzowianie czy poznaniacy, nie ma to większego znaczenia. Gorzów jest szczególny, bowiem to moje miasto rodzinne i liczę, że frekwencja będzie większa niż zwykle.
Co dalej z "Betankami"?
Jeszcze kilkanaście razy zagramy "Betanki" w kilku miastach Polski do końca roku, a później w kolejnych i kolejnych, i tak przez najbliższe lata.
rozmawiał: Robert S. Sławiński
fot. Marta Andrzejczyk