Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zrozumiałem.
Gorzów Wielkopolski

Lubuskie warte zachodu
 
 
 
 
Logowanie
 
 
 

nie jesteś zarejestrowany?
wpisz proponowany login i hasło, a przejdziesz do dalszej części formularza..
Zapowiedzi

"Krajobrazy życia"

Ślepi jesteśmy na bohaterstwo ukryte i zatajone przed samym sobą, milczące, głuche i niewyraziste, a przez to jeszcze bardziej uparte, stanowcze i trwałe (...) ludzie chcą, aby malarz im schlebiał lub przynajmniej udawał, że obchodzą go na tyle, aby stoczyć z nimi pojedynek lub wykonać w ich obecności numer cyrkowy i połamać sobie kości...                                                           Jose Ortega y Gasset

Twórcze pełne pasji i zaangażowania życie. Z drugiej strony album, kilkadziesiąt fotografii. Bilans, sprawozdanie, kartoteka? Brak równowagi oczywisty. Czasem rzeczy wielkie muszą zmieścić się w małych. Podążał szerokim traktem przetartym przez fotograficznych klasyków i ich kontynuatorów. Nie rozpychał się na wąskich, niepewnych ścieżkach wytyczanych przez eksperymentatorów, gdzie nagroda przypadnie tylko temu pierwszemu. Nie tracił czasu na definiowanie czym jest fotografia. Fotografował. Chciał się z nami podzielić swoim zachwytem nad pięknem otaczającego nas świata. Wierzył niezłomnie, że powinnością artysty, fotografa, jest afirmacja widzianej rzeczywistości. Próbował uchwycić i zatrzymać w kadrze to, co piękne i przemijające. Swobodnie poruszał się w wielu fotograficznych tematach. Fotografował ludzi, konie, krajobraz, martwe matury, abstrakcyjne detale. Szukał optymalizacji, adekwatności, ideału, często wracał do motywu, poprawiał, eksperymentował, przetwarzał obraz. Jednak zawsze w jakiś naturalny, niemal ewangeliczny, sposób był wierny rzeczywistości. Nie przysłaniał „obrazu świata" zbędną narcystyczną manierą, nie tłumił jego własnej melodii. Potrafił się w nią wsłuchać i do niej dostroić. Wędrował z aparatem po górach, fotografował nadmorskie klify, ale to tu w Sierakowie i okolicach znalazł swoje motywy, kadry, „Krajobrazy życia".Wydestylował z nich esencję. Miejsca, które dobrze znał, potrafił dopełnić osobistą intencją, tchnął w mechaniczny zapis emocje, wspomnienia, ale bez nadmiernej egzaltacji, sentymentalizmu. Oglądając jego prace instynktownie przekraczamy granice tego, co przedstawione. Próbujemy odnaleźć miejsce, gdzie stal z aparatem, z której strony padało światło, staramy się domyśleć, co mógł czuć w tym decydującym momencie zespolenia ze światem. Rozpoczynamy własną wędrówkę do obrazu. Skute lodem rozlewiska Warty, ekspresyjnie powykręcane buki, spękana ziemia osuszonych stawów... To Jego tematy. W nich wyraził się najpełniej. Połączył uniwersalną ideę sztuki z tym, co lokalne, bliskie, osobiste. Technikę fotograficzną traktował w sposób właściwy, czyli instrumentalnie, zawsze podporządkowywał ją artystycznej wizji, bez formalnych popisów, nadmiernej gestykulacji. Nie dusił się w ciasnym gorsecie fotograficznych dogmatów. Fotografował spontanicznie, bez kalkulacji i wyrachowania. Kiedy wizja artystyczna przekraczała granice fotograficznej realności nie zatrzymywał się, swobodnie wkraczał w świat fotograficznych zjaw. Nie antagonizował rzemiosła i sztuki. Nie zabiegał uporczywie o uznanie. Trwał. Po cichu wykonywał swoją fotograficzną robotę. Wychodził „na motyw", czekał na dobre światło, studiował relacje między elementami krajobrazu, czuł zapach ziemi i wiosenny wiatr we włosach. Był wolny. Za swą niezależność płacił wysoką cenę, być może zbyt wysoką... Z godnością znosił towarzyszące wielu bezkompromisowym twórcom poczucie artystycznej marginalizacji i odosobnienia. Człowiek z kamerą. Znali go wszyscy. Towarzyszył ich egzystencji dyskretnie dokumentując jak przemijają. Spotykali go wielokrotnie. Był częścią krajobrazu, dopełniał go. Dzięki niemu zauważali to, czego nie widzieli, choć patrzyli na to od lat. „Przemija bowiem postać tego świata" (l Kor. 7,32). Być może fotografia łagodzi doświadczenie rozstania, ocala. Czas w niej uwięziony, nadaje jej rangę i znaczenie. To fotografia najboleśniej uświadamia nam przemijanie. Świat, ten najbliższy, w zasięgu ręki, odchodzi dyskretnie, niezauważalnie, dzień po dniu. Istnieje jednak specjalny gatunek bożych szaleńców, którzy z natchnioną skrupulatnością utrwalają jego kosmiczny porządek. Mali mistrzowie. Na swych wehikułach z wielkimi torbami i statywami na plecach przemierzają ziemię niczyją, wykonując swój archaiczny proceder. Metr po metrze tworzą topografie odnalezionej harmonii ze światem. Był jednym z nich.                                   

                                                                                Bogusław Biegowski



30-06-2006
/ zapowiedzi na ten miesiąc
 
Komentarze


brak komentarzy

zaloguj się aby móc komentować ten artykuł..

Kalendarz imprez
Sfinansowano w ramach Kontraktu dla województwa lubuskiego na rok 2004

Copyright © 2004-2024. Designed by studioPLANET.pl. Hosting magar.pl